piątek, 7 marca 2014

Rozdział 12 Niemądra powtórka

Loki słysząc to natychmiast chwycił dłoń Sygin i spojrzał jej głęboko w oczy, zmuszając ją do tego samego.
-Hej, hej... proszę, uspokój się. Oni tu już nigdy nie wrócą, rozumiesz? Mój ojciec dawno temu powstrzymał ich, a po tym na pewno nie odważą się wrócić na nasze ziemie. Rozumiem, co czujesz. Ale uspokój tę chęć zemsty. Nie przelewaj krwi, nie upodabniaj się do tych okrutnych istot, Sygin! -potrząsnął nią lekko, chwytając za ramiona. Nie mógł nawet słuchać tego, jak mówi Ona o zemście i krwi. Na twarzy dziewczyny ukazał się uśmiech, który wzbudził strach w sercu księcia.
-Naprawdę w to wierzysz? Naprawdę? Sądzisz, że te potwory wystraszą się i schowają w swoich zimnych jaskiniach?! Nie, nie Loki... Po jednej przegranej znają już taktykę i styl walki Asgardzkich wojsk. Mogą się rozwijać i ulepszać umiejętności przeciwko Wam. Kiedyś zaatakują znów. Jestem tego pewna, rozumiesz? Całkowicie pewna. -przyznała, patrząc głęboko w jego oczy. -Jak to możliwe, że Twój Ojciec ani nikt inny nie domyśla się niczego w tej kwestii? Powiedz mi, jak? -spytała jak najbardziej poważnie, jednak w odpowiedzi usłyszała tylko milczenie. Uśmiechnęła się, po czym szybko kontynuowała. -No właśnie... jak można ignorować i lekceważyć coś tak ważnego? To jest po prostu śmieszne i żałosne. -zawładnęła nią istna wściekłość. A jednak wiedziała więcej niż Loki mógł sobie wyobrazić. Kompletnie zaniemówił.  -Próbowałam kiedyś wyrazić swoje zdanie na ten temat. Przekonać władze Asgardu, że to prawda, że naprawdę warto się nad tym zastanowić. -zaczęła odrobinę spokojniej. Jej ton głosu i wyraz twarzy wciąż jednak wzbudzały pewien niepokój. -Nie osiągnęłam jednak zbyt wiele. Nie zdążyłam nawet dojść z tym stwierdzeniem do samego Króla. -zaśmiała się. Powstrzymano mnie od razu. Pierwsza osoba której to powiedziałam była Twoja matka. Nie chciała jednak aby to wydostało się dalej. Sama uznała stwierdzenie to za głupotę. Sądziła, że jej mąż i król całego Wiecznego Królestwa na pewno wziąłby tę sprawę pod uwagę, jeżeli byłoby to konieczne. Więc jak już powiedziałam nie osiągnęłam nic. Ale oni jeszcze zobaczą... zobaczą, że miałam rację. -znów mówiła bardzo nerwowym głosem. Loki patrzył na nią zdziwionym wzrokiem. Trudno mu było w ogóle wykrztusić coś z siebie. W końcu wstał i zbliżył się do niej.
-Sygin... proszę, spokojnie. Rozumiem, że się martwisz, a jednocześnie nie chcę kwestionować Twojego zdania, ale jak na razie nie ma co o tym myśleć. Proszę, nie denerwuj się tak. Jest dobrze... -sam nie wierzył, że właśnie to zrobił, ale przytulił ją mocno. Dziewczynę, którą znał od kilku godzin i której jeszcze niedawno chciał pozbyć się ze swojego życia. Po pierwszej wymianie zdań z nią miał ochotę nawet błagać matkę o to, aby ją zabrała. Teraz, gdy bliżej ją poznał, nie miał zamiaru wypuszczać jej z uścisku. Ta przez pierwsze chwile kompletnie znieruchomiała. Nie zastanawiała się jednak długo, tylko przytuliła mocno do niego. Po chwili poczuła, że powinna już to skończyć.
-Loki... dość, wystarczy. -oderwała się delikatnie. -Nie wiem właściwie, jakim cholernym cudem mogło dojść do tego... mieliśmy się poznać, żeby była między nami chociaż minimalna zgoda, a tu takie rzeczy... -powstrzymywała zbierające się w jej oczach łzy, przynosiło jej to niemały trud, lecz dała radę. -Wróćmy do normalności... Już nie chcę poruszać nigdy więcej tego tematu. Możemy rozmawiać jak przyjaciele... ale już nie o tym. Proszę. -książę nie odpowiedział, tylko przytaknął delikatnym ruchem głowy. Podał Sygin chusteczkę, by otarła oczy z łez. Zrobiła to natychmiast, a później spojrzała na księcia z odrobinę wymuszonym uśmiechem. -Dobrze... już po wszystkim. Przepraszam Cię za to wszystko. Nie rozmawiajmy o tym nigdy więcej. -powtórzyła. Ta sprawa budziła w jej sercu i umyśle zdenerwowanie, co było niemałym problemem dla niej samej.
-Oczywiście... ja również przepraszam. Mogłem nie zaczynać tego tematu. -wziął winę na siebie.
-Nieważne, Loki. Już jest w porządku. W takim razie... co teraz? Nie masz żadnych treningów? Zajęć? -spytała ciekawskim głosem.
-Jak na razie nie. -przyznał tylko, wzruszając ramionami. -Może przejdziemy się po pałacu? -zaproponował i po chwili kontynuował, licząc na to, że się zgodzi. -Porozmawiamy przynajmniej. Ale o przyjemniejszych sprawach... -serdecznie uśmiechnął się do niej, a gdy przytaknęła, otworzył drzwi. Przepuścił kobietę jako pierwszą, a następnie wyszedł i krocząc obok niej, spacerował, rozglądając się wokoło. Oglądając ściany, obrazy, kolumny dobrze znanego sobie pałacu -domu. Wraz z Sigyn zatrzymali się nagle przy szerokim łuku, prowadzącym na potężny, półokrągły balkon. Uśmiech pojawił się na obu ich twarzach, a oni ruszyli szybkim krokiem w tamtą stronę. Złotowłosa stanęła przy murze idealnie wyprostowana, dłonie wciąż tkwiły jakby przyczepione do bioder. Loki z kolei oparł się o mur łokciami i uśmiechnął się szerzej, wpatrując w krajobraz rozciągający się tuż przed nim. Piękno Asgardu zadziwiało wszystkich, którzy mieli możliwość doświadczyć jego widoku. Sam książę mógł wpatrywać się w te widoki przez całe, długie godziny. Trwali tak oboje przez długi czas, a wokół panowała nienaruszona cisza i spokój. Nagle jednak rozerwał ją głośny wrzask. Loki rozpoznał od razu głos swojego brata. W dodatku niedaleko stąd. Poderwał się natychmiast, wraz z Sygin spojrzeli po sobie i chwilę później oboje biegli już na miejsce, z którego słyszano krzyk. Jak burza wpadli do obszernego, prostokątnego pomieszczenia. Zaledwie parę metrów od drzwi znajdowały się trzy stopnie w dół, po których oboje zeszli z niewielkiego wzniesienia. Na środku pokoju znajdował sie długi stół wypełniony różnorodnym jedzeniem. Dalej, z ogromnego balkonu widać było promienie słońca odbijające sie od złotych, lśniących ścian. Dopiero po chwili Sygin i Loki zauważyli Thora, Sif i Fandrala siedzącego na schodach po prawej stronie stołu.
Brat Lokiego masował swoje ramię i patrzył wystraszonym wzrokiem na stojącą obok niego wojowniczkę, z kolei blond-włosy Asgardczyk z szablą u boku opierał brodę o swoje dłonie, ślepo wbijając wzrok przed siebie.. W pierwszym momencie Loki spojrzał tylko na Sygin, kompletnie nieświadomy tego, co sie wydarzyło. Oboje wolnym krokiem zbliżyli się do reszty. Książę skierował wzrok na brata.
-Co się tutaj stało? -spytał krótko, wbijając szmaragdowe oczy w drugiego z książąt. Gdy ten z kolei chciał już opowiedzieć, nagle wtrąciła się Sif.
-Ha! -krzyknęła najpierw. -Wyobraź sobie, Loki, że Twój brat razem z pozostałymi chce po raz kolejny wyruszyć do Jotunnheimu. -odpowiedziała, starając się każde słowo wypowiadać powoli i spokojnie. Przychodziło jej to jednak z wielkim trudem. Gdy skierowała wzrok na Fandrala, ten od razu odwrócił głowę w bok, aby nie patrzeć w jej oczy, które w tamtej chwili płonęły z wściekłości. Na twarzy czarnowłosego księcia ukazało się niemałe zdziwienie, wręcz zszokowanie.
-Oszaleliście do reszty? Pamiętacie co się stało. No i zostały jeszcze dwie sprawy. -skrzyżował ręce przy klatce piersiowej, po czym spojrzał w stronę Thora, gromiąc go przy tym wzrokiem. -Po pierwsze, jeśli rodzice się dowiedzą, będziemy mieli poważne kłopoty. Po drugie... -spoważniał jeszcze bardziej. -jedna z opiekunek jest właśnie tutaj i słyszała, jaki macie pomysł. Więc przez ten maleńki szczegół ta sprawa może trafić do rodziców jeszcze szybciej niż sądzicie. -westchnął ciężko i wzruszył ramionami. Sygin przez cały czas nie odezwała się ani słowem. Co chwilę przeskakiwała tylko wzrokiem na każdego.
-Więc nic z tego nie wyjdzie.-przyznał Fandral, chowając przez chwilę twarz w dłoniach. Czarnowłosy zwrócił wzrok ku niemu, po czym tylko przytaknął.
-Wiecie co? Czasem mam wrażenie, że mimo tego iż młodszy, jestem tym dojrzalszym z synów Odyna. -spokojniejszym już wzrokiem spojrzał na każdego po kolei. Zatrzymał go jednak przy Sif. -bardzo dobrze, że już Ty wybiłaś im ten pomysł z głowy. -przyznał jej rację, po czym natychmiast przeszedł do innej sprawy. -Pozwólcie jednak, że zmienię temat. Przybiegliśmy tutaj, bo słyszeliśmy krzyk Thora. Co się stało? No i gdzie Aurora? Przecież miała być opiekunką mego brata. -przyznał niepewnie i uniósł prawą brew. -A chyba wszyscy wiemy, że jego nie można zostawiać samego na dłuższy okres czasu. -uśmiechnął się prawie niezauważalnie. Thor oburzył się, gdy to usłyszał i od razu gniewnie spojrzał na brata, którego uśmiech poszerzył się na krótką chwilę.
-Sif wściekła się, więc uderzyła go w ramię. -Blond-włosy Asgardczyk z szablą wstał, spoglądając kątem oka na wojowniczkę. Po tym Thor od razu kontynuował, odpowiadając na drugie pytanie.
-Matka czegoś od niej chciała. -odpowiedział tylko, krzyżując ręce przy piersiach. Teraz oboje stali w podobnej pozycji, na przeciwko siebie, wpatrując wzajemnie w swoje oczy. Lokiego poniekąd to rozbawiło. Zaśmiał się tylko charakterystycznie, po czym uniósł dłonie w geście obronnym.
-No już, już, przepraszam Bracie... -uśmiech nie znikał z jego twarzy mimo tego, że bardzo starał się spoważnieć. W końcu jednak westchnął i odwrócił się plecami do towarzystwa. -No dobrze... mam tylko nadzieję, że takie pomysły więcej nie znajdą tu miejsca. A teraz... chodźmy już, Sygin... mieliśmy chyba coś innego w planach niż sprzeczanie się z nimi, prawda? -spojrzał na nią wzrokiem innym niż zwykle. Ten gest odrobinę ją zmieszał, jednak po chwili uśmiechnęła się życzliwie. Zobaczyła pewien błysk w jego oczach. Przytaknęła tylko ruchem głowy. Bez słowa ruszyli razem przed siebie, wychodząc po chwili z obszernej sali. Thor unosząc brew skierował głowę w prawo, spoglądając na Sif.
-Od kiedy mój brat uśmiecha się w ten sposób, patrząc na dziewczynę? -spytał zdziwiony, jednak w odpowiedzi ujrzał tylko, jak wojowniczka wzrusza ramionami, wbijając wzrok w miejsce, gdzie przed chwilą stał Loki.

Witam was wszystkich bardzo serdecznie. No cóż... dawno nie pojawiały się u mnie notki. Przez ten czas jednak ciągle myślałam, gdzie wcisnąć pisanie. Starałam się. Chociaż nie ukrywam, że były momenty, gdy miałam czas popisać, jednak wtedy po prostu wygrywało ze mną lenistwo... no przyznaję się bez bicia. W sumie to obecnie jestem trochę rozbita i skruszona, ale... cóż, jestem chyba jakiś odwrotowcem, bo gdy naprawdę mam humor i dobry nastrój, z reguły nie chce mi się pisać. Jednak gdy nagle coś się sypie, nagle zaczynam robić to, czego wcześniej "nie dawałam rady". Nie jestem do końca pewna, jak to ze mną jest, postaram się jednak pisać częściej. Nie wiem jak z nauką, ale jeśli nie obijała się, kompletnie nic nie robiąc, znajdę czas na wszytko.
A teraz jeszcze taka sprawa... otóż są tu u mnie jako czytelnicy pewne osoby, z którymi chętnie skontaktuję się bliżej. (Ogólnie to próbowałam wchodzić na ich konta tutaj, google i bloggera, jednak to nie przynosiło skutków w sprawie odnalezienia łatwego kontaktu)
Chcę więc powiedzieć tylko, że bardzo chętnie zapraszam wszystkich do pisania na mój numer GG: 46901611
Oraz jeśli pewne osoby nie posiadają GG, to Facebook'a już chyba na pewno. Więc udostępniam w tej chwili dwa fikcyjne konta, których jestem administratorem.

Maria Hill  <--- <klik>

Laura Kinney <--- <klik>

Zapraszam do obserwowania. Kocham Was wszystkich, więc... do napisania! :D <3

4 komentarze:

  1. Wreszcie doczekaliśmy się nowego rozdziału ^^
    No więc, nie będę się za bardzo rozpisywać.... Powiem tylko, że bardzo mi się podobało i już nie mogę się doczekać następnych rozdziałów ^^http://loki-laufeyson-history.blogspot.com/logout?d=http://www.blogger.com/logout-redirect.g?blogID%3D6466573016199885784%26postID%3D4072513567404337735

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podobało ;) Nie wiem jak to robisz że bierzesz takie pomysły ale rób tak dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej. Wtrafilam na ten blog wczoraj i stwierdzam - zostań pisarzem i twórz książki ♥ to mój pierwszy blog związany z lokim ♥ pisałas wcześniej że tworzysz blog z tom'em. Mogę dostać link #hiddlestoner #voteloki pozdrawiam i czekam na next. ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No miałam pisać bloga o Tom'ie i jest on ciągle na liście moich blogów. Ale jak na razie... nic tam nie ruszyło. Jedynie piękny nagłówek z jego przecudowną twarzą <3

      Usuń