środa, 5 czerwca 2013

Rozdział 2 Mroźna kraina

Kilka godzin później obaj byli już w porcie. Podeszli się do jednego ze statków. Był prosty i mały. Rozejrzeli się, czy nie ma nikogo w okolicy i weszli na Błyskawicę, zanim jeszcze pojawili się Hogun, Wolstag i Fandral. Pod pokładem, gdzie się ukryli było mnóstwo różnych skrzyń i innych, mało ważnych przedmiotów. Po krótkim czasie usłyszeli głosy bardzo niedaleko.
-Thor, ukrywamy się przed przyjaciółmi? -szepnął Czarnowłosy.
-Przyjaciółmi, którzy nie są na tyle szaleni, aby wypłynąć na wyprawę z synami Odyna. -odrzekł na to i delikatnie uniósł drewnianą klapę, wyglądając na pokład. Widać było trzech mężczyzn wkraczających na statek. Thor natychmiast się cofnął i usiadł obok brata. Słyszeli rozmowę, ale niezbyt wyraźnie. Wypłynęli po chwili.
-Loki, to niesamowite, opuszczamy ziemie Asgardu. -spojrzał radośnie w stronę brata. W jego głosie można było dosłyszeć ekscytację.
-Nigdy mi na tym nie zależało. -Loki wciąż wbijał wzrok prosto przed siebie.
-Zawsze się czegoś boisz. -przyznał, po czym szybko dodał. -Nie martw się, potrafię świetnie władać mieczem, obronię Cię w razie czego. -uśmiechnął się szeroko do brata i powoli wstał, z zamiarem ponownego zerknięcia na pokład. Loki westchnął cicho i mruknął sam do siebie.
-Sif miała rację... nie wyświadczyłem Ci przysługi... -na szczęście starszy brat tego nie usłyszał.
Po dość niedługim czasie Loki zasnął, zmęczony wrażeniami z całego dnia. Thor podekscytowany ciągle czuwał. Nagle usłyszał zbliżające się kroki. Jasnowłosy wystraszył się nie na żarty i natychmiast szturchnął brata.
-Loki... wstawaj, ktoś tu idzie... -szepnął, ciągle próbując budzić brata. Loki otworzył lekko oczy i zdezorientowany rozglądnął się wokoło. Po tym Thor nic więcej nie mówiąc pociągnął go za rękę i razem ukryli się za dużą skrzynią. Starszy książę zdołał jeszcze tylko zauważyć Fandrala schodzącego pod pokład. Mężczyzna rozglądał się, wyraźnie czegoś szukał. Chłopcy zaczęli się bać, że tamci ich usłyszeli. Jak całkiem niedługo po tym się okazało, nie mylili się. Nagle Fandral pojawił się tuż nad ich głowami.
-Co wy tutaj do cholery robicie?! -był wyraźnie zdenerwowany. Pociągnął chłopców za ubrania i wyprowadził na pokład. -Spójrzcie koledzy, kto postanowił jednak z nami wypłynąć... -Bracia nie odezwali się ani słowem. Na twarzy przyjaciół pojawiło się przerażenie.
-Gdy Odyn się o tym dowie... każe nas poćwiartować! -rzucił Brązowowłosy.
-Ej, nie może być aż tak źle... przecież w końcu nas nie porwaliście. -przyznał Thor, chcąc rozładować napięcie.
-Może. Ale od tej chwili to my jesteśmy za Was odpowiedzialni, nie rozumiecie tego? Jeśli stanie się cokolwiek, choćby najmniejsze zadrapanie, to my będziemy winni. Co Wam odbiło, że wkradliście się na nasz statek?! -Fandral to mówiąc ciągle mocno ich trzymał.
-Chcieliśmy z Wami wypłynąć, przeżyć przygodę, a dobrze wiedzieliśmy, że się na to nie zgodzicie.
-Thor, Bracie, pozwól, że Ci przerwę. To TY chciałeś płynąć, TY chciałeś przeżyć przygodę. Nie ja! Mógłbym spokojnie spędzić ten wieczór, gdyby nie Twoje chore pomysły. -spojrzał groźnie na brata.
-Mogłeś się nie zgadzać! -przyznał niespokojnie.
-Ale wtedy nie dałbyś mi spokoju do końca życia! -stwierdził i wyrwał się Fandralowi. Gdy Thor miał się już odezwać, na samym początku zdania przerwał mu Hogun.
-Dobrze więc, ale jeśli macie zamiar płynąć z nami, przestrzegajcie pewnych zasad. My tutaj rządzimy, macie być posłuszni, jeśli mówię stać, to stać, a jeśli mówię ruszać, to ruszamy, zrozumiano? Nie pozwolę, żeby Książęta zniszczyły w jednej chwili to, nad czym tak ciężko pracujemy, i to teraz, gdy już prawie dotarliśmy do celu. -Mężczyzna mówił stanowczo, na to Thor tylko przytaknął, a Loki nie odezwał się z kolei ani słowem. Podszedł do prawej burty statku i zaczął wpatrywać się daleko na linię horyzontu. Tuż nad nią znajdował się już srebrzysty księżyc. Niewielkie fale na tafli wody zdecydowanie zniekształcały jego odbicie. Nad nimi czyste nocne niebo zdobiły jasne, srebrzyste gwiazdy. Ciemnozielona peleryna Lokiego powiewała na chłodnym, silnym wietrze. Thor podszedł do brata i spojrzał na jego twarz. Chłopak był bardzo skupiony.
-Bracie, dręczy Cię coś? -oparł dłoń o barierkę.
-Masz w ogóle czelność pytać? Wpakowałeś mnie w to. Teraz nie ma odwrotu. Dziękuję Ci z całego serca, bracie. -odwrócił się od niego i odszedł kilka kroków dalej.
-Loki, przestań. Chyba się na mnie nie gniewasz?
-Ostatni raz dałem się Tobie do czegoś namówić, ostatni raz pozwoliłem sobą manipulować, rozumiesz? Sif miała rację, zgrywaniem potulnego, grzecznego braciszka tylko pogarszałem sprawę. -wytknął mu wszystko, o czym przez długi czas myślał.
-Co? Loki, o czym Ty mówisz? -Thor wyraźnie się zdziwił.
-Zgrywałem potulnego, młodszego braciszka tylko dlatego, żeby uniknąć konfliktów z Tobą i mieć spokój! Jednak to przynosiło wręcz odwrotne efekty. Zacząłeś się do tego przyzwyczajać, ale nie myśl, że to Ty tutaj zawiniłeś. Nie, to w pełni moja wina. Pokazywałem wielokrotnie, że jestem od Ciebie słabszy, łatwowierny, uwierzyłeś w końcu, że możesz robić co tylko zechcesz, a ja będę na to wszystko się godził. Ostrzegano mnie, mówiono, że nie jest to właściwy wybór. Faktycznie tak było, tylko dlaczego zrozumiałem to właśnie teraz, gdy wyruszamy do mroźnej, lodowej krainy, gdzie grozi nam śmierć?! -krzyknął, patrząc bratu prosto w oczy. Zmierzył go wzrokiem i się odwrócił. Szybkim, zdecydowanym krokiem powędrował na drugi koniec okrętu i tam dopiero przy samej krawędzi przystanął. Spojrzał w dół i wbił wzrok w taflę wody i fale odbijające się od statku. Wszyscy zamilkli. Na ich twarzach ukazało się zaskoczenie. Żaden z nich nigdy nie przypuszczał, że Loki może tak wybuchnąć złością. Z natury zwykle był spokojny i łatwo ulegał. Czy teraz jednak pokazał, jaki jest tak naprawdę? Czy ukrywał to wszystko pod maską wiecznie uśmiechniętego, przytakującego i opanowanego chłopca? Tak czy inaczej domyślano się, że czasy, gdy był taki, już przeminęły i nie wrócą. Że dla niego jest to nowy etap życia, w którym może całkowicie się zmieni.
Około pięć godzin później zbliżali się już do celu. Zrobiło się bardzo zimno, większość zaczęła już drżeć i narzekać. Fandral wziął z dolnego pokładu futrzane płaszcze i podał towarzyszom, Loki jednak odmówił, mówiąc, że nie jest mu wcale zimno. Dotarli do jednego z łagodniejszych brzegów lodowej krainy. Zacumowali i opuścili pokład statku. Trójka poszukiwaczy przygód poszła przodem, tuż za nimi dumnie kroczył Thor, a na końcu Loki. Szedł powoli, ze spuszczoną głową i ponurą miną. Trzymał się kilka metrów za nimi. Wszyscy drżeli z zimna i ledwo stawiali kolejne kroki, jedynie najmłodszy z nich, czarnowłosy książę szedł spokojnie, nie czując nawet najmniejszego zimna. Mało tego, nawet dziwił się pozostałym.
-Nigdy w życiu nie czułem tak okropnego zimna, a Ty jakbyś kroczył po wiosennej łące. -Thor zwrócił się do młodszego brata.
-Widocznie jestem odporniejszy. -mruknął tylko i minął resztę. Ruszył przodem. Daleko przed nimi wznosiła się olbrzymia góra. Przystanęli na niewielkim wzgórzu, patrząc na nią. To właśnie był ich cel podróży.


Witam wszystkich bardzo serdecznie w kolejnym rozdziale. Chciałabym z całego serca podziękować Elenie, mojej przyjaciółce.  Ostatnio byłam trochę markotna. Na zmianę wściekła, radosna i załamana, nie dawałam tego po sobie poznać, więc nie wiem, czy ktokolwiek to zauważył. Jednak dzięki spotkaniom z nią rozchmurzyłam się, a teraz mam fazę, Ona wie na kogo :D
Dedykacja dla niej i Andisy. Dzięki dziewczyny ; D
To wszystko na dziś.
Na raziee ! !  : *



2 komentarze:

  1. ARRRRRRRRRRRRRR braciszkowa kłótnioa haha ^ ^. Kocham jak się kłócą i jak Thorowi jest głupio : D <3 Notka zajebista, jak zawsze :) Najlepsze jest to, że Lokiemu wgl nie zimno, a reszcie tak :d Hehehe jeeest moc <3 No cóż.. jest ciekawie, więc pisz daleeej; *

    OdpowiedzUsuń