Kilka godzin później obaj byli już w
porcie. Podeszli się do jednego ze statków. Był prosty i mały.
Rozejrzeli się, czy nie ma nikogo w okolicy i weszli na Błyskawicę,
zanim jeszcze pojawili się Hogun, Wolstag i Fandral. Pod pokładem,
gdzie się ukryli było mnóstwo różnych skrzyń i innych, mało
ważnych przedmiotów. Po krótkim czasie usłyszeli głosy bardzo
niedaleko.
-Thor, ukrywamy się przed
przyjaciółmi? -szepnął Czarnowłosy.
-Przyjaciółmi, którzy nie są na
tyle szaleni, aby wypłynąć na wyprawę z synami Odyna. -odrzekł
na to i delikatnie uniósł drewnianą klapę, wyglądając na
pokład. Widać było trzech mężczyzn wkraczających na statek.
Thor natychmiast się cofnął i usiadł obok brata. Słyszeli
rozmowę, ale niezbyt wyraźnie. Wypłynęli po chwili.
-Loki, to niesamowite, opuszczamy
ziemie Asgardu. -spojrzał radośnie w stronę brata. W jego głosie
można było dosłyszeć ekscytację.
-Nigdy mi na tym nie zależało. -Loki
wciąż wbijał wzrok prosto przed siebie.
-Zawsze się czegoś boisz. -przyznał,
po czym szybko dodał. -Nie martw się, potrafię świetnie władać
mieczem, obronię Cię w razie czego. -uśmiechnął się szeroko do
brata i powoli wstał, z zamiarem ponownego zerknięcia na pokład.
Loki westchnął cicho i mruknął sam do siebie.
-Sif miała rację... nie wyświadczyłem
Ci przysługi... -na szczęście starszy brat tego nie usłyszał.
Po dość niedługim czasie Loki
zasnął, zmęczony wrażeniami z całego dnia. Thor podekscytowany
ciągle czuwał. Nagle usłyszał zbliżające się kroki. Jasnowłosy
wystraszył się nie na żarty i natychmiast szturchnął brata.
-Loki... wstawaj, ktoś tu idzie...
-szepnął, ciągle próbując budzić brata. Loki otworzył lekko
oczy i zdezorientowany rozglądnął się wokoło. Po tym Thor nic
więcej nie mówiąc pociągnął go za rękę i razem ukryli się za
dużą skrzynią. Starszy książę zdołał jeszcze tylko zauważyć
Fandrala schodzącego pod pokład. Mężczyzna rozglądał się,
wyraźnie czegoś szukał. Chłopcy zaczęli się bać, że tamci ich
usłyszeli. Jak całkiem niedługo po tym się okazało, nie mylili
się. Nagle Fandral pojawił się tuż nad ich głowami.
-Co wy tutaj do cholery robicie?! -był
wyraźnie zdenerwowany. Pociągnął chłopców za ubrania i
wyprowadził na pokład. -Spójrzcie koledzy, kto postanowił jednak
z nami wypłynąć... -Bracia nie odezwali się ani słowem. Na
twarzy przyjaciół pojawiło się przerażenie.
-Gdy Odyn się o tym dowie... każe nas
poćwiartować! -rzucił Brązowowłosy.
-Ej, nie może być aż tak źle...
przecież w końcu nas nie porwaliście. -przyznał Thor, chcąc
rozładować napięcie.
-Może. Ale od tej chwili to my
jesteśmy za Was odpowiedzialni, nie rozumiecie tego? Jeśli stanie
się cokolwiek, choćby najmniejsze zadrapanie, to my będziemy
winni. Co Wam odbiło, że wkradliście się na nasz statek?!
-Fandral to mówiąc ciągle mocno ich trzymał.
-Chcieliśmy z Wami wypłynąć,
przeżyć przygodę, a dobrze wiedzieliśmy, że się na to nie
zgodzicie.
-Thor, Bracie, pozwól, że Ci przerwę.
To TY chciałeś płynąć, TY chciałeś przeżyć przygodę. Nie
ja! Mógłbym spokojnie spędzić ten wieczór, gdyby nie Twoje chore
pomysły. -spojrzał groźnie na brata.
-Mogłeś się nie zgadzać! -przyznał
niespokojnie.
-Ale wtedy nie dałbyś mi spokoju do
końca życia! -stwierdził i wyrwał się Fandralowi. Gdy Thor miał
się już odezwać, na samym początku zdania przerwał mu Hogun.
-Dobrze więc, ale jeśli macie zamiar
płynąć z nami, przestrzegajcie pewnych zasad. My tutaj rządzimy,
macie być posłuszni, jeśli mówię stać, to stać, a jeśli mówię
ruszać, to ruszamy, zrozumiano? Nie pozwolę, żeby Książęta
zniszczyły w jednej chwili to, nad czym tak ciężko pracujemy, i to
teraz, gdy już prawie dotarliśmy do celu. -Mężczyzna mówił
stanowczo, na to Thor tylko przytaknął, a Loki nie odezwał się z
kolei ani słowem. Podszedł do prawej burty statku i zaczął
wpatrywać się daleko na linię horyzontu. Tuż nad nią znajdował
się już srebrzysty księżyc. Niewielkie fale na tafli wody
zdecydowanie zniekształcały jego odbicie. Nad nimi czyste nocne
niebo zdobiły jasne, srebrzyste gwiazdy. Ciemnozielona peleryna
Lokiego powiewała na chłodnym, silnym wietrze. Thor podszedł do
brata i spojrzał na jego twarz. Chłopak był bardzo skupiony.
-Bracie, dręczy Cię coś? -oparł
dłoń o barierkę.
-Masz w ogóle czelność pytać?
Wpakowałeś mnie w to. Teraz nie ma odwrotu. Dziękuję Ci z całego
serca, bracie. -odwrócił się od niego i odszedł kilka kroków
dalej.
-Loki, przestań. Chyba się na mnie
nie gniewasz?
-Ostatni raz dałem się Tobie do
czegoś namówić, ostatni raz pozwoliłem sobą manipulować,
rozumiesz? Sif miała rację, zgrywaniem potulnego, grzecznego
braciszka tylko pogarszałem sprawę. -wytknął mu wszystko, o czym
przez długi czas myślał.
-Co? Loki, o czym Ty mówisz? -Thor
wyraźnie się zdziwił.
-Zgrywałem potulnego, młodszego
braciszka tylko dlatego, żeby uniknąć konfliktów z Tobą i mieć
spokój! Jednak to przynosiło wręcz odwrotne efekty. Zacząłeś
się do tego przyzwyczajać, ale nie myśl, że to Ty tutaj
zawiniłeś. Nie, to w pełni moja wina. Pokazywałem wielokrotnie,
że jestem od Ciebie słabszy, łatwowierny, uwierzyłeś w końcu,
że możesz robić co tylko zechcesz, a ja będę na to wszystko się
godził. Ostrzegano mnie, mówiono, że nie jest to właściwy wybór.
Faktycznie tak było, tylko dlaczego zrozumiałem to właśnie teraz,
gdy wyruszamy do mroźnej, lodowej krainy, gdzie grozi nam śmierć?!
-krzyknął, patrząc bratu prosto w oczy. Zmierzył go wzrokiem i
się odwrócił. Szybkim, zdecydowanym krokiem powędrował na drugi
koniec okrętu i tam dopiero przy samej krawędzi przystanął.
Spojrzał w dół i wbił wzrok w taflę wody i fale odbijające się
od statku. Wszyscy zamilkli. Na ich twarzach ukazało się
zaskoczenie. Żaden z nich nigdy nie przypuszczał, że Loki może
tak wybuchnąć złością. Z natury zwykle był spokojny i łatwo
ulegał. Czy teraz jednak pokazał, jaki jest tak naprawdę? Czy
ukrywał to wszystko pod maską wiecznie uśmiechniętego,
przytakującego i opanowanego chłopca? Tak czy inaczej domyślano
się, że czasy, gdy był taki, już przeminęły i nie wrócą. Że
dla niego jest to nowy etap życia, w którym może całkowicie się
zmieni.
Około pięć godzin później
zbliżali się już do celu. Zrobiło się bardzo zimno, większość
zaczęła już drżeć i narzekać. Fandral wziął z dolnego pokładu
futrzane płaszcze i podał towarzyszom, Loki jednak odmówił,
mówiąc, że nie jest mu wcale zimno. Dotarli do jednego z
łagodniejszych brzegów lodowej krainy. Zacumowali i opuścili
pokład statku. Trójka poszukiwaczy przygód poszła przodem, tuż
za nimi dumnie kroczył Thor, a na końcu Loki. Szedł powoli, ze
spuszczoną głową i ponurą miną. Trzymał się kilka metrów za
nimi. Wszyscy drżeli z zimna i ledwo stawiali kolejne kroki, jedynie
najmłodszy z nich, czarnowłosy książę szedł spokojnie, nie
czując nawet najmniejszego zimna. Mało tego, nawet dziwił się
pozostałym.
-Nigdy w życiu nie czułem tak
okropnego zimna, a Ty jakbyś kroczył po wiosennej łące. -Thor
zwrócił się do młodszego brata.
-Widocznie jestem odporniejszy.
-mruknął tylko i minął resztę. Ruszył przodem. Daleko przed
nimi wznosiła się olbrzymia góra. Przystanęli na niewielkim
wzgórzu, patrząc na nią. To właśnie był ich cel podróży.
Witam wszystkich bardzo serdecznie w kolejnym rozdziale. Chciałabym z całego serca podziękować Elenie, mojej przyjaciółce. Ostatnio byłam trochę markotna. Na zmianę wściekła, radosna i załamana, nie dawałam tego po sobie poznać, więc nie wiem, czy ktokolwiek to zauważył. Jednak dzięki spotkaniom z nią rozchmurzyłam się, a teraz mam fazę, Ona wie na kogo :D
Dedykacja dla niej i Andisy. Dzięki dziewczyny ; D
To wszystko na dziś.
Na raziee ! ! : *
ARRRRRRRRRRRRRR braciszkowa kłótnioa haha ^ ^. Kocham jak się kłócą i jak Thorowi jest głupio : D <3 Notka zajebista, jak zawsze :) Najlepsze jest to, że Lokiemu wgl nie zimno, a reszcie tak :d Hehehe jeeest moc <3 No cóż.. jest ciekawie, więc pisz daleeej; *
OdpowiedzUsuńSuper.love Loki
OdpowiedzUsuń