Gdy Loki spojrzał na nią wyraźnie
poirytowanym wzrokiem, Ona tylko słodko się do niego uśmiechnęła.
Widziała w tym wiele zabawy mimo tego, że na jej barkach spoczywała
wielka odpowiedzialność za jednego z Asgardskich książąt.
Lokiemu jednak wcale nie było do śmiechu. Nie miał zamiaru być
posłuszny wobec takiej kobiety, w dodatku niewiele starszej od
niego.
-Wiesz... -odezwała się po chwili,
rozrywając uroczym, spokojnym głosem panującą jeszcze sekundę
temu ciszę. -sprzątają po Tobie, a i tak ciągle masz tu bałagan.
I to jaki... -rozejrzała się. Wszędzie gdzie nie spojrzała,
walały się jakieś książki, kartki i mnóstwo amuletów oraz
reliktów, w których Ona i tak widziała jedynie nic nie warte
błyskotki.
-Nie sprzątają. Nie chciałem, żeby
po mnie sprzątała służba. Nie lubię, gdy ktoś mi się kręci po
pokoju. -na twarzy Sigyn ukazało się niemałe zdziwienie. Książę
nie chciał, aby coś za niego robiono? Było to dla niej dziwne. W
większości takich jak Loki i Thor widziała jedynie dzieci, które
w zasadzie nic nie potrafią zrobić same. Westchnęła cicho. -Ale
skoro Tobie coś nie pasuje... -kontynuował książę. -to Ty możesz
posprzątać. -spojrzał na nią chytrze się uśmiechając. Sigyn
wyraźnie się oburzyła.
-No, no. Uważaj sobie. Może i jestem
służką Twojej matki, ale w moich obowiązkach nie ma sprzątania
po Tobie i Twoich wybrykach, tylko powstrzymywanie Cię od głupot.
-groźnie na niego spojrzała. On natychmiast spoważniał i odwrócił
głowę. Powoli zaczął kręcić się po pokoju i zbierać wszystkie
rzeczy leżące na podłodze i byle jak poskładane na różnych
półkach. Sigyn tylko się temu przyglądała i cicho pod nosem
nuciła pewną melodię. Głęboko pogrążyła się w myślach.
Wbiła wzrok w jakiś punkt na ścianie i kompletnie nie odrywała od
niego oczu. Czarnowłosy nawet nie zwracał na nią uwagi. Trochę
zajęło mu posprzątanie tego wszystkiego, tak właściwie większość
przemiotów rzucił po prostu do jednej z szafek, korzystając z
tego, że Sigyn tak głęboko się zamyśliła i nie ma kontaktu ze
światem. Jak to chłopiec, nie przepadał za sprzątaniem. Nie
przeszkadzało mu to wszystko wcześniej. Ale dostrzegł pewien plus.
Podczas sprzątania znalazł wiele przedmiotów, które jakiś czas
temu zgubił. Nie przejął się jednak tym aż tak bardzo, nie
chciało mu się obecnie męczyć z układaniem wszystkiego ładnie
na swoim miejscu. Wszystko leżało obecnie w dolnej części dużej
szafy, podobnie porozrzucane jak chwilę temu na podłodze. Jedynie
książki odłożył mniej więcej w porządku na półkach. Po tym
wszystkim podszedł do Sigyn.
-Skończyłem... -wymruczał cicho. Ona
poderwała się jak oparzona. Loki wyrwał ją z głębokiego
zamyślenia.
-A... no dobrze... świetnie.
-rozejrzała się tylko, ale nic na ten temat nie powiedziała. -no
to... co chciałbyś teraz robić? -spytała ciekawsko.
-Nie wiem. -podszedł do łóżka i
opadł na nie. Zaczął wpatrywać się w sufit. -Nie mam dziś
lekcji magii. A nawet nie wiem, czy chciałbym na nie iść. Po
naszym powrocie... byłem niemiły w stosunku do Amory, i to tak
właściwie za nic. Boję się jej teraz pokazać. Nie wiem, co wtedy
we mnie wstąpiło. Byłem chyba zbyt przerażony tym, co się stało
wtedy w Jotunnheim'ie. -przyznał trochę smutno, nie odrywając
wzroku od wysokiego, białego sufitu. Sigyn podeszła do niego i
przysiadła się obok, na skraju łóżka.
-Skoro źle ją potraktowałeś, nie
powinieneś się chować i przed nią uciekać, tylko iść prosto do
niej i przeprosić. Oczywiście... jeśli w ogóle Ci zależy. -na to
Loki już nie odpowiedział. Milczał dosyć długo. Miał mieszane
uczucia co do Amory, ciągle w głowie siedziało mu to, co
powiedziała o niej matka. Nie wiedział, czy to prawda, ale przecież
Frigga nigdy w życiu nie kłamała. Nie był do końca pewny nawet
swoich własnych uczuć. Przez pewien czas sądził, że czuje coś
do Amory, ale teraz sam nie wiedział już do końca jak jest
naprawdę. Po pewnym czasie spojrzał na Sigyn. Siedziała tuż obok
niego, zaledwie centymetr dzielił od siebie ich ciała. Kobieta
siedziała wyprostowana. Wzrokiem spuszczonym w dół wpatrywała się
w swoje dłonie trzymane na kolanach. Wszystkie jej włosy odgarnięte
były do tyłu. Gdy nie opadały na ramiona, nie zakrywały jej
pięknej budowy ciała. Była bardzo szczupłą, drobną kobietą.
Książę mimowolnie się uśmiechnął. Dopiero po dłuższym czasie
zorientował się, że wpatruje się w nią jak w coś niesamowitego.
Jakiś niecodzienny, nadzwyczajny, wspaniały widok. Po tym
natychmiast spoważniał i odwrócił głowę w całkiem odwrotną
stronę. Nie wiedział, czy Sigyn to zauważyła. Lepiej byłoby
chyba dla niego, gdyby tego nie widziała.
Powoli zaczynał się już nudzić. Nie
wiedział, co robić. Zazwyczaj większość wolnego czasu spędzał
spacerując po mieście. Niestety teraz nie miał takiej możliwości.
Niespokojnie zaczął się kręcić na łóżku. Przewracał się
ciągle to w jedną, to w drugą stronę. Sigyn nic nie powiedziała.
Nawet nie drgnęła. Możliwe, że nawet nie wiedziała, co tak
właściwie dzieje się wokół niej. Widocznie znów bardzo głęboko
się zamyśliła. Lokiego zaczęło zastanawiać to, nad czym tak się
zastanawia, o czym właściwie w tej chwili myśli. A jeśli to coś
poważnego? Nie wypadałoby wypytywać kobiety o takie sprawy przy
początku znajomości. Chciał ją bliżej poznać, nie tylko z tego
względu, aby się czegoś dowiedzieć. Mimo wszystko nawet ją
polubił. Miała podobny charakter do niego. Była zadziorna, chytra,
przebiegła, sprytna. No i wiedziała co to sarkazm. Potrafiła
postawić na swoim i sprawić, aby dana osoba była wobec niej
posłuszna. Znał ją zaledwie godzinę, ale chciał poznać ją o
wiele lepiej. Wydawała się również bardzo sympatyczną i
opanowaną osobą. Gdy Loki tak o niej myślał, prawie całkowicie
zapomniał o Amorze. W końcu podniósł się do pozycji siedzącej.
-Sigyn... -zaczął nieśmiało.
-opowiedz mi coś o sobie. -Ona tylko delikatnie odwróciła głowę
w jego stronę, była trochę zaskoczona. Nie spodziewała się tego,
że książę będzie chciał coś o niej wiedzieć.
-Co? Po co Ci to? -zapytała z
niedowierzaniem.
-Ja chcę po prostu dowiedzieć się
czegoś o Tobie. Chciałbym trochę bliżej Cię poznać. -przyznał
zwyczajnie, spokojnym głosem. Patrzył na nią neutralnie. Ona
westchnęła cicho.
-Moje życie to seria porażek, błędów
i tragedii... -przyznała smutnym głosem, spuszczając głowę.
Zaczęła wpatrywać się ślepo w podłogę. Loki lekko rozszerzył
oczy, patrząc na nią. Nie sądził, że taka na pozór radosna i
pozytywnie nastawiona do życia kobieta mogła mieć ciężkie i
smutne życie.
-Opowiesz mi? Możesz mi zaufać...
nikomu nie powiem, cokolwiek by to nie było. Obiecuję. -na twarzy
Sigyn pojawił się delikatny, prawie niezauważalny uśmiech.
Przytaknęła tylko i zaczęła opowiadać.
* * *
Nad Amorą od wczoraj panowała złość
i zdezorientowanie. Sama już nie wiedziała co robić, dlaczego Loki
tak ją potraktował. O co mu tak właściwie chodziło? Takie
zachowanie było nowością, zwłaszcza w stosunku do niej. Zawsze
chętnie z nią rozmawiał, spędzali razem mnóstwo czasu. Teraz w
jednej chwili to wszystko jakby miało zniknąć? Nie, nie ma mowy.
Nie mogła na to pozwolić. Znajomość z Lokim była dla niej jednak
drogą do innego celu, niż posiadanie przyjaciela. O nie, przyjaźń
z nim absolutnie go nie obchodziła. Miała zupełnie co innego na
myśli. Wtedy w ogrodach, gdy pierwszy raz po zniknięciu zobaczyła
Lokiego, jak i wcześniej, podczas rozmów z jego matką... udawała.
Po prostu grała rolę, jaką wszycy chcieliby w niej zobaczyć. Była
w tym świetna. Łzy, załamany głos, łkanie, przerażenie,
smutek... wszystkie emocje miała doskonale wyćwiczone. W ten sposób
mogła zdobyć każdego. Grając na jego uczuciach. Wzbudzając w
sercach innych litość. Raz już jednak została przyłapana na
pewnym oszustwie przez samą Friggę, która niedawno z resztą sama
przyszła do niej po pomoc. Dlatego jednak królowa poszła do niej,
ponieważ sama nie znała zaklęcia, dzięki któremu mogła
dowiedzieć się, gdzie są chłopcy. Bardzo dobrze znała się na
czarach, jednak tylko brak wiedzy na temat tego zaklęcia skłoniło
ją do proszenia o pomoc właśnie Amorę.
Blondwłosa czarodziejka kroczyła
właśnie wśród wysokich, grubych, ciemnych drzew. Nie rozglądała
się. Szła prosto przed siebie z dumnie uniesioną głową. Nie była
jednak na terenach Asgardu. W swoich wysokich obcasach kroczyła po
jałowej ziemi spalonego lasu. Wszędzie dookoła widać było tylko
ciemność i bladą czerwień na niebie. W powietrzu unosił się
ostry zapach siarki. Oddychanie sprawiało niemałą trudność,
jednak nie dla tak potężnej czarodziejki jak Amora.
Dotarła w końcu na dużą polanę,
nad ziemią unosił się tylko popiół. Wszystko dookoła było
suche i doszczętnie spalone. Kobieta zatrzymała się na samym
środku. Rozejrzała się wokoło po czym usłyszała dobrze jej
znany męski głos, przez który aż ciarki przeszły jej po plecach.
Witam wszystkich bardzo serdecznie! Przyszedł teraz czas na moje wyjaśnienia. Przez długi, długi okres czasu nie było na blogu notek, przez co wielu z was mogło sobie pomyśleć że już nic z tego nie będzie i po prostu dać sobie z nim spokój. Nie, proszę, nie zapominajcie o mnie Misiaki ! Ja żyję i już zaczynam z dalszym pisaniem ! Wena powróciła a wkrótce dostaniecie ode mnie pewną niespodziankę. Ode mnie i mojej przyjaciółki. Nie jestem pewna, czy jedną czy dwie, bo są to dosyć duże i ciężkie w tym czasie sprawy, ale to się zobaczy. Na razie cieszcie się tym, że powracam do mojej historii! Kocham Was i mam nadzieję że jeszcze o mnie nie zapomnieliście ! Niebawem będzie kolejny rozdział, obiecuję ! <3
No no, końcówka mówi sama za siebie. W następnym rozdziale na pewno wydarzy się coś niesamowitego :) Notka bardzo ciekawa, szczególnie końcówka, która dla każdego czytelnika jest zagadką. Dla mnie rzecz jasna też i zastanawiam się, z kim Amora się spotka. Hm.. Pisz kolejny i szykuj się, bo niedługo wkraczamy z YOLO :3 Buziaki <3333333333333333
OdpowiedzUsuńPS. Przed "i" nie stawiamy przecinka, chyba że "i" występuje dwa razy, to wtedy tak. <3 :*
Ja nie wstawiałam wcześniej przecinków przed "i" O.o. Co się ze mną stało ?
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę ,że wróciłaś, tęskniłam :)
Rozdział jak zawsze bardzo dobry...i strasznie podoba mi się jak rozwija się relacja Loczka z Sigyn :)
Proszę o więcej...
pozdrawiam
Moni
ps Jak już będę mieć tego mojego bloga,to nie będziesz mieć nic przeciwko jeśli się u Ciebie zareklamuje?
Hej,
OdpowiedzUsuńMiło,że wróciłaś stęskniłam się :)
Rozdział jak zawsze bardzo dobry. Cieszy mnie niezmiernie rozwój relacji Lokiego z Sigyn :)
pozdrawiam
Moni
ps Jak już założę bloga to czy nie będziesz miała nic przeciwko jeśli się u ciebie zareklamuję ?
Zareklamujesz? Nie mam nic przeciwko, abyś to tutaj zrobiła, ale nie sądzę, że dużo Ci to da : /
UsuńŻyjesz!!!! Rozdział naprawde mnie zaciekawił mam nadzieje, że kolejny pojawi się niedługo. Byłaś już może na Thorze 2 ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Rox
Oczywiście że byłam! I JESTEM ZACHWYCONA ! <3
Usuńnominowałam cię do Libsten Blog Award
OdpowiedzUsuńhttp://cichesia.blogspot.com/2013/12/libsten-blog-award.html
Pozdrawiam, Rox
Tak, wiem, wiem... właśnie mi koleżanka niedawno podesłała linka do Ciebie ;) . Zrobię to jutro, jak będę miała w końcu czas :D
UsuńŁał...a może Łaaaał. Czytam twojego bloga od dzisiaj i jestem nim zachwycona. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i życzę ci duuuużo weny. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Trixi <3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńOjeeej, jak miło ! ^.^ . Tak się cieszę i dobrze że niedawno skonczyłam kolejny rozdział :) . Wiem że ostatnimi czasy dłużej trzeba na nie czekać... jednak już nie ma tyle czasu co w wakacje, gdy mogłam dodawać notki co kilka dni. Ale naprawdę bardzo się staram <3. Zapraszam na GG. Chętnie popiszę! Kontakt jest podany na stronie o autorce. <3
Usuń