sobota, 14 września 2013

Rozdział 8 Nieplanowany powrót

Witam wszystkich bardzo serdecznie, tym razem moja paplanina znajdować się będzie na samym początku notki. Chciałabym poinformować, że zmieniłam imię matki chłopców na jej prawdziwe (wcześniej było zmienione przeze mnie z takiego powodu, że po prostu nie podobało mi się i zmieniłam na inne ). Prócz tego jeszcze bardziej ważna informacja...
W dość sporej mierze zmienione będą pierwsze rozdziały... pod względem samej fabuły, jednak ta zmiana nie wpłynie na wydarzenia w starszych postach. 
Tylko tyle chciałam jak na razie powiedzieć, w razie czego osobną informację dodam później, gdy będę miała do powiedzenia coś ważnego, lub po prostu wygadam przy kolejnym rozdziale.
Ten dedykuję Monique <3. Miłego czytania.


Wszyscy natychmiast się wycofali, czworo z nich, w tym młodszy książę ruszyli przed siebie. Jedynie Thor pozostał na swoim miejscu kurczowo trzymając miecz w sztywnych rękach.
-Thor! -Loki wydał z siebie głośny krzyk. Chciał podbiec do brata, jednak Hogun powstrzymał go, mocno chwytając księcia za ramię.
-Loki, nie. Zostań tutaj! My się nimi zajmiemy. -troje wojowników natychmiast ruszyło przed siebie. Volstag chwycił Thor'a za kawałek ubrania i pociągnął do tyłu.
-Nie wychylaj się! Idź do Lokiego! Nie chcę widzieć Cię tutaj z przodu i to podczas walki, rozumiesz?! -spojrzał na niego groźnie. Thor nie odpowiedział. Na jego twarzy ukazało się zaskoczenie. Mimo to jednak cofnął się o kilka kroków nie opuszczając przy tym miecza. Wciąż utrzymywał gotowość do walki. Chciał pokazać, na co go stać. Udowodnić, że potrafi walczyć... obronić siebie i brata.
-Thor... nie... nie powinieneś walczyć. -powstrzymał go Czarnowłosy. -nigdy nie walczyłeś na serio. Nie próbuj, proszę Cię... -nagle po tych słowach Thor przypomniał sobie, co powiedziała mu Sif wtedy w stajniach.
-Nawet Ty przeciwko mnie? -warknął groźnie.
-C... co? -tylko tyle zdołał z siebie wydusić. Przeraziło go to. Thor nigdy wcześniej nie patrzył na niego w podobny sposób.
-Wszyscy sądzą, że jestem beznadziejny i słaby. Że nie potrafię walczyć! Jestem synem Odyna! Mogę zrobić wszystko! -odwrócił się plecami do brata i spojrzał na walkę ukazującą się przed nim. Volstag, Fandral i Hogun walczyli dzielnie. Robili co tylko mogli, jednak żaden cios nie był groźny wobec danych przeciwników. Każda rana goiła się natychmiast, stworzenia były wręcz nieśmiertelne, czego nie można było niestety powiedzieć o Asgardczykach. Opadali już z sił. Thor nie mógł znieść tego widoku. Ruszył w końcu w ich stronę. Loki chcąc zatrzymać brata również pobiegł przed siebie.
-Thor, stój ! -nie zdołał powiedzieć już nic więcej, bo nagle wszystkich oślepiło białe światło, które otoczyło w jednej sekuncie całe pomieszczenie i większą część labiryntu. Gdy ustąpiło, ogniste wilki bezzwłocznie zatrzymały się w bezruchu. Przed Asgardczykami unosiła się w powietrzu kobieta o niezwykłej urodzie. Jej cera była śnieżnobiała. Skóra gładka i delikatna jak jedwab. Otulona była blado-błękitnymi, długimi szatami. Prócz srebrnego naszyjnika z rubinem, ubiór kobiety nie posiadał już żadnych innych zdobień. Na bladej skórze bardzo widoczne były krwisto-czerwone wargi oraz zmrużone, jasno-fioletowe powieki. Kobieta uniosła je delikatnie i szafirowymi oczyma spojrzała groźnie w ich stronę.
-Czegoż tu szukacie, łupieżcy! To nie miejsce dla takich jak Wy. To, co wykonaliście jest zwyczajnym włamaniem i bezczeszczeniem ziemi świętej ! Wkroczyliście bezkarnie do świątyni Jotunn'u. Ja na pewno nie odpuszczę Wam kary. Nie bez powodu to właśnie mnie wybrano na strażniczkę Świątyni Surtura. Któż z Was jest przewodnikiem tejże wyprawy? -wszyscy spojrzeli na siebie nawzajem, po czym znów odwrócili wzrok w stronę kobiety.
-Ja... jestem księciem Asgardu. Następcą Odyna. -Thor ruszył kilka kroków przed siebie, schował miecz i pewnym wzrokiem spojrzał na kobietę.
-Księciem Asgardu? Synowie Odyna. -spojrzała przez chwilę na Lokiego. Najlepiej będzie, jeśli natychmiast opuścicie ziemie Mroźnego Królestwa! Chyba że chcecie być przyczyną wojny, pomiędzy Lodowymi Olbrzymami, a Asgardczykami. -powiedziała utrzymując kamienny wyraz twarzy.
-Ale... przecież my nie robimy nic złego. Chcemy odnaleźć miecz Surtura. -odpowiedział Blond-włosy książę. Nie widział w tym kompletnie nic złego.
-A więc zwyczajnie chcecie okraść strzeżoną przeze mnie świątynię! Miecz Surtura należy do Jotunnheimczyków, nie do Was, nędzne istoty! Nie macie żadnego prawa zabrać tej potężnej relikwii do Asgardu! Powinniście zostać za to surowo ukarani! -krzyknęła głośno donośnym głosem. Cała piątka od razu cofnęła się o kilka kroków.
-Nie... Pani, wcale nie chcemy go ukraść... my tylko... -Thor próbował wybrnąć z tej sytuacji. Nie zdawał sobie z tego, co właśnie powiedział. Tak właściwie to sam przed chwilą przyznał, że chcą po prostu przejąć dla siebie miecz. Kobieta nie miała jednak zamiaru słuchać już ani sekundy dłużej tych wszystkich przekrętów. Nie mogła ukarać synów Odyna śmiercią. Zapoczątkowałoby to tylko okrutnej, krwawej wojnie między Asgardem a Jotunnheim'em. Mimo potężnej mocy nawet Ona nie miała prawa w ten sposób wtrącać się w napiętą sytuację między tymi dwoma wymiarami.
-Po prostu zejdźcie mi już z oczu! Jeśli jeszcze raz wtargniecie z takimi zamiarami na ziemie Mroźnego Królestwa, zabiję Was wszystkich, nie zważając na okoliczności, czy nawet status! Nie macie tutaj wstępu! To pierwsze i ostatnie ostrzeżenie! -krzyknęła donośnie i machnęła rękoma w ich stronę. Asgardczyków otoczyło jasne światło. Nie widzieli kompletnie nic prócz siebie nawzajem i otaczającego wszystkich świetlistego kręgu. Gdy to zniknęło, nie byli już w kryształowym labiryncie, lecz przed bramami pałacu Asgardskiego. Na twarzy Fandrala od razu zagościła złość.
-Doskonale! Po prostu doskonale! Byliśmy już tak blisko! Miecz był prawie nasz! Thor, gdyby nie Twoje głupie tłumaczenia, na pewno wybrnęlibyśmy z tej sytuacji! -krzyknął wściekle, spoglądając złowrogo na księcia. Ten nic nie odpowiedział, tylko spuścił wzrok. Chcąc nie chcąc musiał przyznać Fandralowi rację. Faktycznie czuł się winny za tę porażkę.
-Ja... przepraszam... -wydusił z siebie jedynie te dwa słowa. Nie był w stanie powiedzieć nic więcej.
-Oszdzędź sobie tego. Nie przepraszaj. -nawet na niego nie spojrzał, ruszył od razu w stronę bramy zamku. Tuż za nim Volstag i Hogun. Loki zbliżył się do brata. Położył dłoń na jego ramię.
-Thor... to wcale nie jest Twoja wina. Nie słuchaj ich. Nie warto, Bracie. -odezwał się pozornie spokojnym głosem. Tak naprawdę jednak wciąż był przerażony i zszokowany.
-Nie, Oni mają rację. Moglibyśmy wybrnąć jakoś z tej sytuacji, gdyby nie ja. Wszystko zniszczyłem. Jak idiota powiedziałem jej, że chcemy miecza Surtura... nie mam pojęcia, co we mnie wstąpiło. -przyznał nieśmiało. Było mu z tego powodu bardzo głupio.
-Nie mów tak! Przestań natychmiast narzekać...
-Ale to prawda, Loki... -spojrzał kącikiem oka na brata.
-Nie. Wcale nie. To tylko jedna wyprawa po jakiś miecz... i to tylko po to, aby leżał gdzieś w strzeżonej komnacie i się kurzył. Spójrzmy prawdzie w oczy... Ojciec nigdy w życiu nie pozwoliłby któremuś z nas władać tak potężnym reliktem. Wątpię, czy w ogóle ktoś z nas dałby sobie radę. A teraz chodźmy. -wskazał dłonią bramę. -Na pewno zauważyli, że nas nie ma. Musimy się teraz wytłumaczyć.
-No tak... -przytaknął tylko, po czym obydwoje ruszyli przed siebie. Gdy tylko przekroczyli próg pałacu, wszyscy strażnicy i służący zwrócili ku nim spojrzenia, przez co chłopcy czuli się dość niekomfortowo. Zatrzymał ich jeden ze strażników.
-Natychmiast stawcie się w sali tronowej. -zakomunikował poważnym, trochę ochrypłym głosem i wrócił na swoje miejsce. Chłopcy bez słowa stawili się w ogromnej sali przed Odynem.
-Ojcze... -tylko tyle Thor zdążył powiedzieć. Gdy Odyn zobaczył zaledwie, że zbliżają się do niego, od razu wstał.
-Chłopcy! Gdzie wyście się podziewali?! Szukała Was połowa Asgardskiego wojska. -krzyknął zdenerwowany. Kierowały nim w tej chwili różne uczucia. Był wściekły na synów za to, co zrobili, ale jednocześnie niezmiernie szczęśliwy z tego powodu, że nic im się nie stało, że cali i zdrowi wrócili do domu.
-My... my tak jakby... Wyruszyliśmy razem z Fandralem, Hogunem i Volstagiem na poszukiwania miecza Surtura. -gdy tylko usłyszał te słowa, jakby zamarł. Nie mógł uwierzyć w to, co właśnie powiedział mu syn.
-Czy wyście już do reszty oszaleli?! -krzyknął głośno, gromiąc przy tym swych synów wzrokiem. -Co Wy w ogóle sobie myśleliście?! Thor, czy nie wyraziłem się jasno?! Podczas naszej rozmowy kilka dni temu wyraźnie zabroniłem Ci wyruszać w jakąkolwiek wyprawę poza tereny naszego Królestwa! -krzyknął już bardzo zirytowany.
-Tato... ja... -kompletnie go zatkało. Nie wiedział co powiedzieć. -Ja... przepraszam... -to jedyne, co wpadło mu w tej sytuacji do głowy.
-Thor, synu! Powinienem teraz Was wszystkich surowo ukarać! Wiesz o tym doskonale, prawda!?
-Tak wiem, Ojcze... -wymruczał cicho. Nagle z impetem otworzyły się wrota sali tronowej, a do pomieszczenia jak burza wpadła Frigga.
-Loki! Thor! -krzyknęła donośnie, podbiegając szybko do chłopców. -Matko... nic Wam nie jest?! Gdzie wyście się podziewali... Skarby moje małe... -obejrzała ich dokładnie. Kamień spadł jej z serca gdy zobaczyła, że chłopcy nie mają nawet najmniejszego zadrapania na ciele. Łzy szczęścia spłynęły po jej policzkach. Mocno ścisnęła na chwilę synów. -Powinniście dostać teraz karę do końca życia za takie wymykanie się z pałacu! Ale... -nagle złagodniała. Puściła synów i spojrzała na nich z delikatnym, prawie niezauważalnym uśmiechem. -Ale tak bardzo się cieszę, że nic Wam nie jest, Chłopcy... -ucałowała ich policzki. Już o nic więcej nie pytała. Odyn również zamilkł. Postanowił, że porozmawia z chłopcami dopiero później, gdy atmosfera choć odrobinę się uspokoi. -Skarby moje... tak bardzo Was kocham. Błagam, już nigdy więcej nie róbcie takich głupot. -zapłakała cicho.
-Mamo... -odezwał się Czarnowłosy. -Zapewniam, to już nigdy więcej się nie powtórzy. Już nigdy więcej nie uciekniemy. -przytulił się mocno do Matki. Sam cicho zapłakał.
-Już... cichutko... -pogłaskała syna po głowie i ucałowała w czoło. Panowała przez chwilę zupełna cisza. Thor przyglądał się tylko matce i bratu. Po chwili, gdy już wszyscy odrobinę ochłonęli, Odyn zapytał Thor'a, czy mogą porozmawiać w cztery oczy. Zgodził się, a z kolei Frigga zabarała ze sobą Lokiego na przechadzkę po ogrodach. Również chciała zamienić z nim kilka słów. Długo spacerowali po pięknych, kolorowych, królewskich ogrodach.
-Loki... synu, proszę, powiedz mi, co skłoniło Ciebie i Thor'a do wymknięcia się z pałacu i wyruszenia w podróż po najgroźniejszym ze wszystkich dziewięciu królestw?
-Ja... ja wcale nie chciałem nigdzie wyruszać... -zawahał się odrobinę. -Thor przyszedł do mnie podczas lekcji z Amorą, nie dał mi żadnego wyboru... ledwo w ogóle pozwolił mi dość do słowa. Ale Matko... proszę Cię, nie karaj go. -poprosił błagalnym głosem i smutno na nią spojrzał.
-Nie mam zamiaru karać żadnego z Was, kochanie. Cieszę się, że nic Wam się nie stało i to jest najważniejsze. Obiecaj mi jedynie, że już nigdy w życiu nie wykonasz czegoś tak głupiego jak wyprawa do Jotunnheim'u i to bez żadnego doświadczenia oraz przygotowania. -pogładziła syna po policzku. Wbiła wzrok w jego szmaragdowe, wystraszone oczy. Obu synów darzyła ogromną miłością, jednak Loki był jej ulubieńcem, podobnie jak Thor faworytem Odyna. Widziała w nim niesamowity potencjał i talent. Uważała, że jest wyjątkowy i niesamowity. Jako matka chciała jedynie, aby swe niezwykłe umiejętności wykorzystał w przyszłości w dobrym celu.
-Synku... nawet nie wiesz, jak mocno Cię kocham... jak ja tęskniłam. Martwiłam się. Ciągle dręczyły mnie okrutne koszmary... a teraz, gdy już stoisz przede mną cały i zdrowy... po prostu kamień spadł mi z serca, skarbie. -przeczesała dłonią jego czarne, gładko ułożone włosy.
-Ja również Cię kocham, mamo. Przyrzekam Ci, już nigdy więcej nic takiego się nie wydarzy. -przytulił się do niej mocno. Po chwili ruszyli dalej na spacer, rozmawiając już o całkiem innych sprawach. Nagle usłyszeli za sobą szybkie kroki, była to Amora. Rzuciła się Lokiemu na szyję i mocno w niego wtuliła.
-Loki... tak się cieszę, że nic Ci nie jest! Martwiłam się o Ciebie... to znaczy... o Was. -wymruczała tylko płaczliwym głosem.
-Amora...? -zająkał się cicho. Nie ukrywałw wcale, że zdziwił go ten gest. Delikatnie ją od siebie odsunął. Frigga spokojnie przyglądała się całej sytuacji.
-Niepotrzebnie się martwiłaś, naprawdę. Jak widać nic mi nie jest. -odpowiedział pewnie, patrząc na nią poważnym wzrokiem.
-Tak bardzo cieszę się z tego powodu... -pogładziła delikatnie jego policzek. On w tej sytuacji czuł się odrobinę zmieszany. Zabrał jej dłoń i odepchnął ją lekko.
-Przepraszam... muszę już iść. Mam pewną sprawę do załatwienia. -ruszył od razu przed siebie. Amora znieruchomiała. Bardzo się zdziwiła. Przecież Loki nigdy nie był taki oschły... a zwłaszcza dla niej. Po chwili jednak bez słowa odeszła. Skierowała się do swej magicznej komnaty, w kórej zawsze odbywały się lekcje z Lokim. Usiadła na krześle pod ścianą i zaczęła rozmyślać. Niepokoiło ją to, w jaki sposób książę się do niej zwracał. Miała wielką nadzieję, że to jedynie chwilowa zmiana zachowania. Że po prostu musi ochłonąć po tym, co się stało. Próbowała zająć się czymś pożytecznym, jednak nic nie pozwalało jej zaprzestać myśleć o księciu. Zaczynała być już nawet na niego trochę wściekła.
Loki w tym czasie poszedł do swojej komnaty. Zaczął grzebać po półkach z książkami, jednak nie bezcelowo. Chciał znaleźć pewną bardzo ważną księgę. W końcu mu się to udało. Okładka książki była w kolorze miętowym. Nie zawierała żadnego napisu, widniał tylko obraz srebrnego, kolczastego smoka. Ułożył się wygodnie na łóżku, otworzył księgę i zaczął czytać. Były w niej opisane najokrutniejsze, najstraszniejsze historie Jotunnheim'u. W tym również legenda o Aranoch'u. Książę z ogromnym zaciekawieniem czytał każde kolejne słowo. Wszystko zgadzało się z opowieścią Aryny. Zaczął się bardzo martwić, był wręcz tym przerażony. Nie miał pojęcia skąd elfka mogła rozpoznać, że to właśnie On miałby być dziedzicem demona. Nie mógł po prostu w to uwierzyć. Zdecydowanie go to przerastało. Tak łagodna, spokojna i serdeczna osoba jak On mogłaby pomóc potężnemu potworowi w zniszczeniu całego wszechświata, a w tym również Asgardu -domu. Książka bardzo mu się spodobała, pomimo wielkiego strachu przed tym, co niebawem miało się stać. Dowiedział się wielu ciekawych i pomocnych rzeczy.
Nagle usłyszał pukanie do drzwi...

10 komentarzy:

  1. Elo elo 5 2 0! <3 Boże... Nie wiem co mam powiedzieć ; o W trakcie czytania zdałam sobie sprawę, że praktycznie nie odrywam wzroku od monitora. Czytałam coraz szybciej i szybciej, ciekawa tego, co się zaraz wydarzy. Oczywiście miło mnie zaskoczyłaś. Bałam się, że Loki i Thor zostaną naprawdę srogo ukarani za to, ale kamień spadł mi z serca, kiedy przeczytałam, że jednak wybaczyli im ten występek. Szczerze zdziwiło mnie zachowanie Lokiego wobec Amory... Gdyby jej tak nie odtrącił, może by coś tam... Ale dobra, czytelnicy mogą sobie tylko gdybać, wszystko zależy od autorki, a autorka tego wspaniałego bloga pisze po prostu wspaniale <3 Kocham Cię misiuuu i niecierpliwie czekam na next'a : * Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już sobie wyznajemy różne rzeczy to przyznam... zdradziłam Cię :3. xdddd . <3.

      Usuń
    2. Phahahhaha, jaaaaaaaaaaaaaaaaaaaasne. Chyba z poduszką, kochanie <3 Za bardzo mnie kochasz, żeby posunąć się do czegoś takiego, jak zdrada, skarbie <3 : * hahahhaha XD

      Usuń
    3. Jesteś pewien? Tak na 100% ? Chyba się przeceniasz.

      Usuń
    4. No i dobra :c FFF! :CCC

      Usuń
  2. Tak jak obiecałam, komentuję. Szczerze muszę wyrazić swój zachwyt i to, że z notki na notkę coraz bardziej zaczyna mnie wciągać ta opowieść. Tak pięknie wszystko opisujesz, tak łatwo jest popaść przez to w refleksje i przenieść się do miejsca akcji. Dostrzegam same atuty. Matka chłopców jest bardzo troskliwa XD. Spodobał mi się ten fragment. Zarówno jak i każdy inny w Twojej notce. Intryguje mnie ta rozmowa Odyna z Thorem. Błagam, niech ojciec się nad nim zlituje XDD. Suma sumarum - Tobie jest pisane obrazować losy wojowników. Jesteś w tym naprawdę dobra, widać, że orientujesz się w całej sprawie. Tak dalej! :33

    OdpowiedzUsuń
  3. CHCESZ MNIE ZABIĆ KOBIETO?????
    "Skarby moje" cudowne naprawdę piękny rozdział,kocham Friggę i Odyna<3
    Amora niech trzyma swe wredne łapska od Lokiego z daleka...ciekawa jestem tajemniczej kobiety ze świątyni(pojawi się jeszcze?) i tego "co niebawem miało się stać"
    Z niecierpliwością czekam do następnej soboty ;P

    pozdrawiam
    Monique

    ps Dziękuję za dedykację jest mi bardzo miło <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa jestem czy Loki opowie komuś co mu powiedziano mu w Jotunhamm'ie, o tym że jest dziedzicem demona. Porozmawia o tym z ojcem?? Nie widzę żadnych błędów ortograficznych. Uważaj troche na przecinki.

    Niemogąca się doczekać na następny rozdział Massie!

    OdpowiedzUsuń
  5. witam, superr rozdział czekam na następny rozdział.
    pozdrawiam, Rox
    P.S
    Mam nadzieje, że wybaczysz mi krótki komentarz, ale nie mam teraz głowy do rozpisywania się.

    OdpowiedzUsuń