sobota, 7 września 2013

Rozdział 7 Kryształowy sen

Przez dłuższą chwilę wzrok Freyi tkwił w podłodze. Starała się uporządkować liczne myśli, wciąż napływające do umysłu. Myślała wciąż o swoich kochanych chłopcach. Jak to matka martwiła się o synów. Chciała znaleźć ich za wszelką cenę, nieważne jakim sposobem, ważne, aby zrobić to szybko. Po dłuższej chwili wbijania wzroku w kamienną podłogę zaczęła opowiadać.
-Zaczęło się od tego, że zobaczyłam krew... mnóstwo krwi. Później przez sekundę widziałam Lokiego, leżącego w bardzo ciemnym pomieszczeniu. Był cały zakrwawiony. Bardzo cierpiał i był taki przerażony... -z trudem powstrzymywała płacz. Starała się dalej spokojnie mówić. -później Thor... trzymały go jakieś dziwne istoty... nigdy w życiu takich nie widziałam. Kazały mu patrzeć na cierpienie brata, a następnie zamknęły w dziwnej, kryształowej celi. Po tym widziałam już tylko urywki... twarze synów... cierpieli... i to bardzo. Amoro... okropnie się o nich boję! -w tym momencie już nie wytrzymała. Głośno wybuchnęła płaczem. Czarodziejka jeszcze przez chwilę stała kompletnie nieruchomo. W końcu podeszła bliżej królowej i pomogła jej się uspokoić. Sama przeraziła się tym wszystkim, o czym właśnie opowiedziała jej Freya. Starała się otrząsnąć. Nie chciała nawet myśleć, że coś takiego naprawdę mogło się wydarzyć.
-Królowo... tylko spokojnie. Chłopcom na pewno nic się nie dzieje! Są bezpieczni, jestem tego pewna. Nie wpakowaliby się w takie kłopoty. Są silni i odważni, daliby sobie radę. -próbowała uspokoić i pocieszyć Freyę, mimo tego, że sama bardzo się bała.
-Ale to są moje dzieci... ja się o nich po prostu boję. Amoro, proszę Cię, wykonaj już ten czar... chcę wiedzieć, gdzie Oni się podziewają. -powiedziała błagalnym głosem, spoglądając na nią zapłakanymi oczyma.
-Oczywiście. -przytaknęła i podeszła do misy z wodą, na której Loki uczył się ostatnio panowania nad żywiołem. Rozwinęła mały zwój na stoliczku obok. Widniały na nim bardzo dobrze widoczne, fioletowe słowa zapisane nordyckimi runami. Wzięła po tym mały woreczek, również wzięty wcześniej z sypialni. Otworzyła go. W środku znajdował się złocisty proszek. Amora wypowiedziała jedno krótkie, magiczne słowo i wsypała odrobinę do wody. Następnie sięgnęła po srebrny amulet. Przytrzymała go nad taflą wody i zakręciła nim trzy małe koła, wypowiadając pewne zaklęcie. Freya w tym czasie uważnie przyglądała się każdemu ruchowi Amory. Czarodziejka przymknęła delikatnie oczy i wypowiedziała ostatnie słowa, a następnie imiona i nazwisko chłopców. Spojrzała na taflę wody. Przez chwilę nic się nie działo, myślała już, że nic z tego nie wyjdzie, gdy nagle na wodzie zaczął powoli ukazywać się pewien obraz.
* * *

Podróżnicy nie zwlekając ruszyli w stronę budowli. Wciąż zdumieni oszałamiającym pięknem nie spuszczali jej z oka nawet na sekundę. Gdy dotarli już do ogromnych, kryształowych wrót przystali nagle. Nie dało się ich wcale tak łatwo otworzyć. Znajdowały się na nich trzy ruchome, okrągłe tarcze ustawione pionowo. Im niżej się znajdowała, tym była mniejsza. Na każdej widniał jakiś inny znak. Wszyscy zaczęli zastanawiać się, co teraz robić. Nie mieli pojęcia jak można odblokować te wrota.
Loki podszedł do nich i przez chwilę dokładnie się przyglądał. Po krótkim czasie zaczął próbować z różnymi kombinacjami. Pozostali spojrzeli na siebie nawzajem. Nie wierzyli, że Loki może odgadnąć kombinację. To wszystko było przecież tworzone przez najsprytniejsze i najchytrzejsze istoty Jotunnheim'u. Zdziwili się jednak. Po niedługim czasie drzwi się otworzyły, a przed nimi ukazał się długi, wąski kryształowy korytarz. Na twarzach pozostałych ukazało się niemałe zdziwienie.
-Loki...jak... jak Ty to zrobiłeś? -spytał ciekawskim głosem Fandral.
-To nieistotne... później Wam powiem. Ruszajmy. -odwrócił głowę w ich stronę i odpowiedział z delikatnym uśmiechem. Tamta czwórka spojrzała jeszcze tylko na siebie nawzajem i wszyscy ruszyli szybkim krokiem przed siebie. Korytarz zdawał się nie mieć w ogóle końca, ciągnął się i ciągnął. Z zewnątrz cały ten budynek nie wydawał się aż taki ogromny jak teraz. Nie poddawali się jednak. Brnęli dalej przed siebie. Nie mogli przecież przystanąć teraz, gdy byli już prawie u celu. W końcu dotarli do kolejnych wrót. Tym razem mniejszych i nie wymagających do otworzenia żadnego rozwiązania zagadki. Przeszli szybko przez nie, a chwilę później przed nimi ukazała się półokrągła, niewielka sala. W ścianie wydrążone były cztery tunele.
-I gdzie teraz iść? -spytał Hogun, spoglądając na wszystkich po kolei.
-Może niech każdy pójdzie inną drogą, a spotkamy się później przy wyjściu? -zaproponował z delikatnym uśmiechem Thor. Tuż po tym zdaniu natychmiast przerwał mu Loki.
-Co? Nie... nie ma mowy! Żartujesz sobie? Nie możemy teraz się rozdzielać. Musimy trzymać się razem, albo wszyscy tu w końcu poginiemy!
-Loki... uspokój się. Pójdę z Tobą, nic Ci nie będzie. -odpowiedział spokojnie. Nie rozumiał, dlaczego jego brat tak się zdenerwował.
-Nie rozumiesz mnie, Thor! Nie zastanawiałeś się nigdy, dlaczego jeszcze nikt wcześniej nie wrócił z tej wyprawy? Jeśli się rozdzielimy, żaden z nas już nie wróci... podobnie jak wszyscy poprzedni podróżnicy, usiłujący odnaleźć miecz Surtura. -Thor zamilkł na moment. Chciałby sam mieć w tej sytuacji rację, ale niestety musiał przyznać ją młodszemu bratu.
-W porządku... w takim razie wszyscy idziemy razem. Tylko... którą drogą? -zaczął się zastanawiać.
-Może spróbujemy z pierwszym korytarzem? Wszystkie wyglądają tak samo. -stwierdził dość spokojnie Fandral. Wszyscy przystali na tę decyzję. Weszli w pierwszy korytarz od lewej. Początkowo był prosty, ale po pewnym czasie droga była już coraz bardziej kręta i skomplikowana. Znajdywali coraz więcej mniejszych korytarzy i dróżek. Na dodatek jeszcze więcej ślepych zaułków. W końcu przystali.
-To nie będzie takie proste... -stwierdził czarnowłosy książę. -mam wrażenie, że to jakiś labirynt, tylko tak potrafię to nazwać. -pozostali spojrzeli na niego. Odezwał się Thor.
-Ja również tak sądzę. Kto wie, jakie to wszystko jest ogromne. Kręcimy się tutaj już bardzo długo, jestem naprawdę zmęczony. -osunął się po ścianie na podłogę. Był bardzo słaby. Mimo wszystko takie podróże nie były jeszcze dla niego i Lokiego. Oboje padali już ze zmęczenia. Czarnowłosy usiadł tuż obok brata.
-Odpocznijmy trochę, proszę... -spojrzał błagalnym wzrokiem na pozostałych towarzyszy. Tamci przystali na jego prośbę. Wszyscy usiedli i milczeli przez długi czas. Loki delikatnie przymknął oczy. Potrzebował odpoczynku najbardziej z nich wszystkich. Oparł głowę o ramię brata, skulił się i po chwili zasnął. Thor spojrzał tylko na niego i delikatnie się uśmiechnął. Sam miał ochotę teraz chwilę się przespać, ale strach mu na to nie pozwalał. Nie wiedział, czy w tym miejscu to na pewno bezpieczne. Nie było przecież pewne, że są tutaj sami. Mogły czaić się w labiryncie różne podłe istoty. Przez krótką chwilę rozglądał się nerwowo. Wokoło panowała cisza. Widać było jedynie kryształowe ściany zlewające się z sufitem i podłogą. Sam był wyczerpany prawie tak samo jak brat. Również przymknął delikatnie oczy i oparł głowę o ścianę. Gdy Oni spokojnie sobie spali, Fandral, Hogun i Volstag nie mogli sobie na to pozwolić. Pilnowali przez bardzo długi czas. Nie chcieli ryzykować, zwłaszcza dlatego, że pod ich opieką byli w tym momencie synowie Odyna i Freyi. Bali się, że jeśli ich Król dowie się o tym, że jego synowie wymknęli się i wyruszyli wraz z nimi na wyprawę, to Oni będą mieli przez to kłopoty.
Po dłuższym czasie bracia w końcu się przebudzili. Loki uniósł delikatnie głowę i spojrzał na pozostałych, po tym od razu spuścił wzrok i wbił go w podłogę. Thor widząc na jego twarzy pewne przygnębienie spytał od razu:
-Loki, co się stało?
-Miałem taki sen... że... że to wszystko, co powiedziała mi Aryna, było prawdą... i że pomogłem w zniszczeniu całego wszechświata. -po jego policzku spłynęła samotna łza i spadła na podłogę, w której od razu jakby zniknęła.
-Nie przejmuj się, bracie. To tylko sen, zapewniam. Nic takiego. To nie jest prawdą, jesteś Asgardczykiem, tak samo jak ja, nie żadnym dziedzicem złego demona. -bez wahania przybliżył się jeszcze trochę do Lokiego i mocno go przytulił. Czuł za niego odpowiedzialność, w końcu był jego starszym bratem, musiał się troszczyć.
-Ale... ja się boję... to było takie realistyczne. -przyznał smutno, wtulając się w niego.
-Ale to był tylko sen. Nic takiego nigdy się nie wydarzy. A nawet jeśli miałoby się coś takiego stać, to na pewno nie miałoby żadnego związku z Tobą. Jesteś moim bratem, synem Odyna, księciem Asgardu, rozumiesz? Nie masz nic wspólnego z Jotunnheim'em. -zauważył, że po policzku Lokiego spływa łza. Otarł ją natychmiast dłonią. -No co Ty... tylko mi tutaj nie płacz... bądź mężczyzną. -uśmiechnął się delikatnie do niego. -Nie bój się... naprawdę... nie masz czego. Uspokój się, braciszku. Jestem przy Tobie... -uścisnął go mocniej. Loki wtulił się w brata i uspokoił odrobinę. Pozostała trójka wpatrywała się w tę rodzinną scenę przez jakiś czas. W końcu postanowili jednak przerwać.
-Ruszajmy dalej... nie ma już czasu. -odezwał się Fandral i wstał po chwili z podłogi. Pozostali zrobili to samo. Loki otarł wszystkie łzy na swoich policzkach. Wciąż jednak nie potrafił o tym zapomnieć. Jeszcze przez długi czas na jego twarzy gościł smutek i przygnębienie. Thor trzymał się blisko niego i ciągle próbował pocieszać.
Po kilku godzinach bezowocnej wędrówki po labiryncie usłyszeli dziwne dźwięki. Jakby coś twardego ocierało się o kryształowe ściany budynku. Wszyscy nagle przystanęli. Rozejrzeli się dokładnie na wszystkie strony, jednak to po chwili ucichło i znów zapanował spokój. Nerwowo ruszyli dalej. Bracia trzymali się blisko siebie z tyłu, a pozostali ruszyli przodem. Po naprawdę bardzo długim czasie weszli do jakiegoś małego pomieszczenia. Rozglądnęli się i po chwili zorientowali, że stąd właśnie przyszli.
-Cholera! Nigdy nie znajdziemy wyjścia z tego piekielnego labiryntu! -krzyknął zdenerwowanym głosem Fandral. Pozostali od razu posmutnieli.
-Nie wiedziałem, że ta wyprawa będzie aż tak ciężka. -przyznał zrezygnowany już Hogun. Mieli ochotę się poddać i po prostu wrócić do Asgardu, jednak coś ich tutaj dalej trzymało.
-Loki! -krzyknął nagle Thor. -Może spróbujesz znaleźć drogę za pomocą magii? -spytał z wielką nadzieją.
-Ja... nie wiem, czy dam radę... nigdy nie próbowałem czegoś takiego. -zawahał się i odrzekł niewinnie.
-Proszę Cię, Braciszku, chociaż spróbuj. To mogłoby ułatwić nam sprawę. -położył dłoń na jego ramię. Ten spojrzał na niego niepewnym wzrokiem i tylko przytaknął.
-Spróbuję. -Thor tylko serdecznie się uśmiechnął. Zanim ktoś zdążył cokolwiek zrobić, piękne kryształowe ściany zmieniły nagle kolor na krwistą czerwień. Pojawiły się na nich ciemne pasy, wijące się niczym jedwabne wstęgi. Wokoło zrobiło się całkowicie ciemno. Jedynym źródłem światła były w tej chwili koralowe, lśniące smugi na murach labiryntu. Na twarzach podróżników ukazało się zdziwienie i przerażenie. Strach zdominował ich serca. Z ciemnych pasów na ścianach ukształtowały się cztery koła. Zaczęły świecić mocniej. Nagle przed niczego nie spodziewających się, wystraszonych Asgardczyków wyskoczyły cztery bardzo duże stworzenia po części przypominające wilki. Ich karmazynowe futro pokrywał żywy ogień. Przerażające oczy aż płonęły czerwienią, mocno świecąc w ciemnym pomieszczeniu. Zaczęły głośno warczeć, pokazując długie, zakrwawione, ostre jak brzytwa kły. Wielkie, równie ostre pazury ocierały się o ciemne podłoże, wydając przy tym niemiłe dla ucha dźwięki. Wszyscy zaczęli się cofać. Byli przekonani, że zaraz zginą.
-Thor... -wymruczał cicho Loki. Blond-włosy książę natychmiast chwycił za miecz, mimo to, iż bał się tak samo jak pozostali. Po chwili tylko Loki pozostał bez broni, więc wycofał się o kilka kroków. Nie chciał się wychylać, za bardzo się bał.
-Nie bój się, Loki. Obronię Cię. Schowaj się za mną. -Czarnowłosy posłusznie wykonał polecenie. Przerażające, ogniste stworzenia głośno warcząc ruszyły nagle w ich stronę.



Witam wszystkich bardzo serdecznie w kolejnym rozdziale tej jakże porywającej i ciekawej (Hahaha, śmiech na sali xP. ) historii. Z tej strony oczywiście wasza kochana InsanisSs'a xD.
Chcę tylko powiedzieć, że dedykuję ten rozdział Massie. Gdyby nie Ona, rozdział nie pojawiłby się pewnie jeszcze przez jakieś trzy miesiące : *. Mass, proszę Cię o kontakt na GG, lub przez zwykłą wiadomość na bloggerze. Mam pewną bardzo ważną sprawę.

Dziękuję za uwagę. Pozdrowienia dla wszystkich. Paaa <33

14 komentarzy:

  1. No! Z góry dziękuję za blaciskowe sceny! *.* Kiedy to czytałam, to aż mimowolnie się uśmiechałam. Szczególnie kiedy czytałam rozmowę Lokiego i Thora. Po prosto cudoo *o* <3 Jestem strasznie ciekawa tego, co wydarzy się w następnym rozdziale. Mam nadzieję, że nic im się nie stanie i wrócą cali do Asgardu. Cóż mogę dodać, czekam na nn i życzę duuużo weny : *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, każdy wróci w czterech kawałkach... no... Thor w jakiś dwudziestu pięciu. xDDD

      Usuń
    2. Haha, bardzooo śmieszne ! XD

      Usuń
  2. Witam witam jestem nowa i obiecuje że będe stałą czytelniczką :D blog świetny tylko mam jedną uwage/pytanie czy żoną Odyna nie była Frigg?
    Pozdrawiam, Rox

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, była, ale jeśli Ci to nie przeszkadza, zmieniłam trochę niektóre imiona :))

      Usuń
    2. spokojnie nie będę się narzucać :)) Mam pytanko : czy masz jakiś określony czas co ile wstawiasz rozdziały?

      Usuń
    3. Od pewnego czasu takim moim minimum będzie jedna notka tygodniowo. Jeśli wyrobię się szybciej z weną i czasem, może pojawić się ich więcej. <3

      Usuń
  3. Po przeczytaniu tej notki wprost ogłaszam, iż z wielką chęcią będę czytać tego bloga. Żałuję tylko, że zajrzałam tu tak późno. Żaden śmiech na sali, bo teraz rzadko kto potrafi zabrać się do pisania i wywalić jakieś pisemne arcydzieło. Także jestem pełna podziwu, że masz jeszcze tyle weny w sobie. Opowiadanie prześwietne. Żadnych błędów się nie dopatrzyłam, a nawet gdyby się pojawiły jakieś literówki, czy orty, to nic. Grunt, by tekst był spójny i logiczny (czego ja czasami się nie trzymałam w swoich opowiadaniach, czytając je niedawno ponownie). Nie czytałam notek wcześniej, więc trochę zdziwił mnie fakt, że Amora wykazała się tutaj szlachetnością (czyżby przeszła na dobrą stronę mocy?). Ujęła mnie bardzo wyprawa po miecz Surtura i relacje między Thorem a Lokim. Swoją drogą - perfekcyjnie wczuwasz się w osobę Thora, naprawdę dobrze nim "sterujesz" i opisując krok po kroku jego czyny, widać, że do maksimum wykorzystujesz jego cechy - dobroduszność, waleczność, honorowość. To chyba najmocniejsza strona w Twoich opowiadaniach. Generalnie jest w porządku. Pozostaje czekać na ciąg dalszy. (Jeśli znajdę czas, to nadrobię wcześniejsze rozdziały) Trzymaj się i powodzenia w dalszym pisaniu. Don't give up! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jeeej. Dziękuję, Gwiazdeczko :D. Nie spodziewałam się po Tobie tak pozytywnego komentarza. Jestem Ci naprawdę wdzięczna. Dziękuję Wam wszystkim ! Kocham Was ! Dzięki Wam wszystkim mam jeszcze więcej ochoty na pisanie i rozdział na pewno szybko się pojawi !
      <333

      Usuń
  4. Witaj,
    Bardzo fajny pomysł na opowiadanie, zaciekawiłaś mnie :)
    Jedyne co mi nie pasuje to Amora i jej zainteresowanie Lokim(dla mnie jedyną właściwą kobietą dla naszego Psotnika jest Sigyn )Pisz dalej i chciałam się zapytać czy przewidujesz opcję pojawienia się Sigyn w twojej historii? Życzę duuużo weny :)

    pozdrawiam
    Moni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za pozytywną opinię i w ogóle jakiś komentarz. :))
      A w sprawie Sigyn, Amory i Lokiego zapraszam na GG... Bardzo chętnie zdradzę odrobinę szczegółów co do dalszej historii :*.

      Usuń
  5. Czy podziałało to zaklęcie, które użyła Amora? Czy Thor, Loki i Waleczna Trójka wyjdą z tego cało?? Pisz szybko następny rozdział! Nie mogę się doczekać!!
    Nie mogąca się doczekać Massie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, hej, spokojnie :D. Nie napalaj się tak. Zdradzę, że zdecydowałam się nie posiekać ich na drobnw kawałeczki. Xd

      Usuń