Przez dłuższą chwilę wzrok Freyi
tkwił w podłodze. Starała się uporządkować liczne myśli, wciąż
napływające do umysłu. Myślała wciąż o swoich kochanych
chłopcach. Jak to matka martwiła się o synów. Chciała znaleźć
ich za wszelką cenę, nieważne jakim sposobem, ważne, aby zrobić
to szybko. Po dłuższej chwili wbijania wzroku w kamienną podłogę
zaczęła opowiadać.
-Zaczęło się od tego, że zobaczyłam
krew... mnóstwo krwi. Później przez sekundę widziałam Lokiego,
leżącego w bardzo ciemnym pomieszczeniu. Był cały zakrwawiony.
Bardzo cierpiał i był taki przerażony... -z trudem powstrzymywała
płacz. Starała się dalej spokojnie mówić. -później Thor...
trzymały go jakieś dziwne istoty... nigdy w życiu takich nie
widziałam. Kazały mu patrzeć na cierpienie brata, a następnie
zamknęły w dziwnej, kryształowej celi. Po tym widziałam już
tylko urywki... twarze synów... cierpieli... i to bardzo. Amoro...
okropnie się o nich boję! -w tym momencie już nie wytrzymała.
Głośno wybuchnęła płaczem. Czarodziejka jeszcze przez chwilę
stała kompletnie nieruchomo. W końcu podeszła bliżej królowej i
pomogła jej się uspokoić. Sama przeraziła się tym wszystkim, o
czym właśnie opowiedziała jej Freya. Starała się otrząsnąć.
Nie chciała nawet myśleć, że coś takiego naprawdę mogło się
wydarzyć.
-Królowo... tylko spokojnie. Chłopcom
na pewno nic się nie dzieje! Są bezpieczni, jestem tego pewna. Nie
wpakowaliby się w takie kłopoty. Są silni i odważni, daliby sobie
radę. -próbowała uspokoić i pocieszyć Freyę, mimo tego, że
sama bardzo się bała.
-Ale to są moje dzieci... ja się o
nich po prostu boję. Amoro, proszę Cię, wykonaj już ten czar...
chcę wiedzieć, gdzie Oni się podziewają. -powiedziała błagalnym
głosem, spoglądając na nią zapłakanymi oczyma.
-Oczywiście. -przytaknęła i podeszła
do misy z wodą, na której Loki uczył się ostatnio panowania nad
żywiołem. Rozwinęła mały zwój na stoliczku obok. Widniały na
nim bardzo dobrze widoczne, fioletowe słowa zapisane nordyckimi
runami. Wzięła po tym mały woreczek, również wzięty wcześniej
z sypialni. Otworzyła go. W środku znajdował się złocisty
proszek. Amora wypowiedziała jedno krótkie, magiczne słowo i
wsypała odrobinę do wody. Następnie sięgnęła po srebrny amulet.
Przytrzymała go nad taflą wody i zakręciła nim trzy małe koła,
wypowiadając pewne zaklęcie. Freya w tym czasie uważnie
przyglądała się każdemu ruchowi Amory. Czarodziejka przymknęła
delikatnie oczy i wypowiedziała ostatnie słowa, a następnie imiona
i nazwisko chłopców. Spojrzała na taflę wody. Przez chwilę nic
się nie działo, myślała już, że nic z tego nie wyjdzie, gdy
nagle na wodzie zaczął powoli ukazywać się pewien obraz.
* * *
Podróżnicy nie zwlekając ruszyli w
stronę budowli. Wciąż zdumieni oszałamiającym pięknem nie
spuszczali jej z oka nawet na sekundę. Gdy dotarli już do
ogromnych, kryształowych wrót przystali nagle. Nie dało się ich
wcale tak łatwo otworzyć. Znajdowały się na nich trzy ruchome,
okrągłe tarcze ustawione pionowo. Im niżej się znajdowała, tym
była mniejsza. Na każdej widniał jakiś inny znak. Wszyscy zaczęli
zastanawiać się, co teraz robić. Nie mieli pojęcia jak można
odblokować te wrota.
Loki podszedł do nich i przez chwilę
dokładnie się przyglądał. Po krótkim czasie zaczął próbować
z różnymi kombinacjami. Pozostali spojrzeli na siebie nawzajem. Nie
wierzyli, że Loki może odgadnąć kombinację. To wszystko było
przecież tworzone przez najsprytniejsze i najchytrzejsze istoty
Jotunnheim'u. Zdziwili się jednak. Po niedługim czasie drzwi się
otworzyły, a przed nimi ukazał się długi, wąski kryształowy
korytarz. Na twarzach pozostałych ukazało się niemałe zdziwienie.
-Loki...jak... jak Ty to zrobiłeś?
-spytał ciekawskim głosem Fandral.
-To nieistotne... później Wam powiem.
Ruszajmy. -odwrócił głowę w ich stronę i odpowiedział z
delikatnym uśmiechem. Tamta czwórka spojrzała jeszcze tylko na
siebie nawzajem i wszyscy ruszyli szybkim krokiem przed siebie.
Korytarz zdawał się nie mieć w ogóle końca, ciągnął się i
ciągnął. Z zewnątrz cały ten budynek nie wydawał się aż taki
ogromny jak teraz. Nie poddawali się jednak. Brnęli dalej przed
siebie. Nie mogli przecież przystanąć teraz, gdy byli już prawie
u celu. W końcu dotarli do kolejnych wrót. Tym razem mniejszych i
nie wymagających do otworzenia żadnego rozwiązania zagadki.
Przeszli szybko przez nie, a chwilę później przed nimi ukazała
się półokrągła, niewielka sala. W ścianie wydrążone były
cztery tunele.
-I gdzie teraz iść? -spytał Hogun,
spoglądając na wszystkich po kolei.
-Może niech każdy pójdzie inną
drogą, a spotkamy się później przy wyjściu? -zaproponował z
delikatnym uśmiechem Thor. Tuż po tym zdaniu natychmiast przerwał
mu Loki.
-Co? Nie... nie ma mowy! Żartujesz
sobie? Nie możemy teraz się rozdzielać. Musimy trzymać się
razem, albo wszyscy tu w końcu poginiemy!
-Loki... uspokój się. Pójdę z Tobą,
nic Ci nie będzie. -odpowiedział spokojnie. Nie rozumiał, dlaczego
jego brat tak się zdenerwował.
-Nie rozumiesz mnie, Thor! Nie
zastanawiałeś się nigdy, dlaczego jeszcze nikt wcześniej nie
wrócił z tej wyprawy? Jeśli się rozdzielimy, żaden z nas już
nie wróci... podobnie jak wszyscy poprzedni podróżnicy, usiłujący
odnaleźć miecz Surtura. -Thor zamilkł na moment. Chciałby sam
mieć w tej sytuacji rację, ale niestety musiał przyznać ją
młodszemu bratu.
-W porządku... w takim razie wszyscy
idziemy razem. Tylko... którą drogą? -zaczął się zastanawiać.
-Może spróbujemy z pierwszym
korytarzem? Wszystkie wyglądają tak samo. -stwierdził dość
spokojnie Fandral. Wszyscy przystali na tę decyzję. Weszli w
pierwszy korytarz od lewej. Początkowo był prosty, ale po pewnym
czasie droga była już coraz bardziej kręta i skomplikowana.
Znajdywali coraz więcej mniejszych korytarzy i dróżek. Na dodatek
jeszcze więcej ślepych zaułków. W końcu przystali.
-To nie będzie takie proste...
-stwierdził czarnowłosy książę. -mam wrażenie, że to jakiś
labirynt, tylko tak potrafię to nazwać. -pozostali spojrzeli na
niego. Odezwał się Thor.
-Ja również tak sądzę. Kto wie,
jakie to wszystko jest ogromne. Kręcimy się tutaj już bardzo
długo, jestem naprawdę zmęczony. -osunął się po ścianie na
podłogę. Był bardzo słaby. Mimo wszystko takie podróże nie były
jeszcze dla niego i Lokiego. Oboje padali już ze zmęczenia.
Czarnowłosy usiadł tuż obok brata.
-Odpocznijmy trochę, proszę...
-spojrzał błagalnym wzrokiem na pozostałych towarzyszy. Tamci
przystali na jego prośbę. Wszyscy usiedli i milczeli przez długi
czas. Loki delikatnie przymknął oczy. Potrzebował odpoczynku
najbardziej z nich wszystkich. Oparł głowę o ramię brata, skulił
się i po chwili zasnął. Thor spojrzał tylko na niego i delikatnie
się uśmiechnął. Sam miał ochotę teraz chwilę się przespać,
ale strach mu na to nie pozwalał. Nie wiedział, czy w tym miejscu
to na pewno bezpieczne. Nie było przecież pewne, że są tutaj
sami. Mogły czaić się w labiryncie różne podłe istoty. Przez
krótką chwilę rozglądał się nerwowo. Wokoło panowała cisza.
Widać było jedynie kryształowe ściany zlewające się z sufitem i
podłogą. Sam był wyczerpany prawie tak samo jak brat. Również
przymknął delikatnie oczy i oparł głowę o ścianę. Gdy Oni
spokojnie sobie spali, Fandral, Hogun i Volstag nie mogli sobie na to
pozwolić. Pilnowali przez bardzo długi czas. Nie chcieli ryzykować,
zwłaszcza dlatego, że pod ich opieką byli w tym momencie synowie
Odyna i Freyi. Bali się, że jeśli ich Król dowie się o tym, że
jego synowie wymknęli się i wyruszyli wraz z nimi na wyprawę, to
Oni będą mieli przez to kłopoty.
Po dłuższym czasie bracia w końcu
się przebudzili. Loki uniósł delikatnie głowę i spojrzał na
pozostałych, po tym od razu spuścił wzrok i wbił go w podłogę.
Thor widząc na jego twarzy pewne przygnębienie spytał od razu:
-Loki, co się stało?
-Miałem taki sen... że... że to
wszystko, co powiedziała mi Aryna, było prawdą... i że pomogłem
w zniszczeniu całego wszechświata. -po jego policzku spłynęła
samotna łza i spadła na podłogę, w której od razu jakby
zniknęła.
-Nie przejmuj się, bracie. To tylko
sen, zapewniam. Nic takiego. To nie jest prawdą, jesteś
Asgardczykiem, tak samo jak ja, nie żadnym dziedzicem złego demona.
-bez wahania przybliżył się jeszcze trochę do Lokiego i mocno go
przytulił. Czuł za niego odpowiedzialność, w końcu był jego
starszym bratem, musiał się troszczyć.
-Ale... ja się boję... to było takie
realistyczne. -przyznał smutno, wtulając się w niego.
-Ale to był tylko sen. Nic takiego
nigdy się nie wydarzy. A nawet jeśli miałoby się coś takiego
stać, to na pewno nie miałoby żadnego związku z Tobą. Jesteś
moim bratem, synem Odyna, księciem Asgardu, rozumiesz? Nie masz nic
wspólnego z Jotunnheim'em. -zauważył, że po policzku Lokiego
spływa łza. Otarł ją natychmiast dłonią. -No co Ty... tylko mi
tutaj nie płacz... bądź mężczyzną. -uśmiechnął się
delikatnie do niego. -Nie bój się... naprawdę... nie masz czego.
Uspokój się, braciszku. Jestem przy Tobie... -uścisnął go
mocniej. Loki wtulił się w brata i uspokoił odrobinę. Pozostała
trójka wpatrywała się w tę rodzinną scenę przez jakiś czas. W
końcu postanowili jednak przerwać.
-Ruszajmy dalej... nie ma już czasu.
-odezwał się Fandral i wstał po chwili z podłogi. Pozostali
zrobili to samo. Loki otarł wszystkie łzy na swoich policzkach.
Wciąż jednak nie potrafił o tym zapomnieć. Jeszcze przez długi
czas na jego twarzy gościł smutek i przygnębienie. Thor trzymał
się blisko niego i ciągle próbował pocieszać.
Po kilku godzinach bezowocnej wędrówki
po labiryncie usłyszeli dziwne dźwięki. Jakby coś twardego
ocierało się o kryształowe ściany budynku. Wszyscy nagle
przystanęli. Rozejrzeli się dokładnie na wszystkie strony, jednak
to po chwili ucichło i znów zapanował spokój. Nerwowo ruszyli
dalej. Bracia trzymali się blisko siebie z tyłu, a pozostali
ruszyli przodem. Po naprawdę bardzo długim czasie weszli do
jakiegoś małego pomieszczenia. Rozglądnęli się i po chwili
zorientowali, że stąd właśnie przyszli.
-Cholera! Nigdy nie znajdziemy wyjścia
z tego piekielnego labiryntu! -krzyknął zdenerwowanym głosem
Fandral. Pozostali od razu posmutnieli.
-Nie wiedziałem, że ta wyprawa będzie
aż tak ciężka. -przyznał zrezygnowany już Hogun. Mieli ochotę
się poddać i po prostu wrócić do Asgardu, jednak coś ich tutaj
dalej trzymało.
-Loki! -krzyknął nagle Thor. -Może
spróbujesz znaleźć drogę za pomocą magii? -spytał z wielką
nadzieją.
-Ja... nie wiem, czy dam radę... nigdy
nie próbowałem czegoś takiego. -zawahał się i odrzekł
niewinnie.
-Proszę Cię, Braciszku, chociaż
spróbuj. To mogłoby ułatwić nam sprawę. -położył dłoń na
jego ramię. Ten spojrzał na niego niepewnym wzrokiem i tylko
przytaknął.
-Spróbuję. -Thor tylko serdecznie się
uśmiechnął. Zanim ktoś zdążył cokolwiek zrobić, piękne
kryształowe ściany zmieniły nagle kolor na krwistą czerwień.
Pojawiły się na nich ciemne pasy, wijące się niczym jedwabne
wstęgi. Wokoło zrobiło się całkowicie ciemno. Jedynym źródłem
światła były w tej chwili koralowe, lśniące smugi na murach
labiryntu. Na twarzach podróżników ukazało się zdziwienie i
przerażenie. Strach zdominował ich serca. Z ciemnych pasów na
ścianach ukształtowały się cztery koła. Zaczęły świecić
mocniej. Nagle przed niczego nie spodziewających się, wystraszonych
Asgardczyków wyskoczyły cztery bardzo duże stworzenia po części
przypominające wilki. Ich karmazynowe futro pokrywał żywy ogień.
Przerażające oczy aż płonęły czerwienią, mocno świecąc w
ciemnym pomieszczeniu. Zaczęły głośno warczeć, pokazując
długie, zakrwawione, ostre jak brzytwa kły. Wielkie, równie ostre
pazury ocierały się o ciemne podłoże, wydając przy tym niemiłe
dla ucha dźwięki. Wszyscy zaczęli się cofać. Byli przekonani, że
zaraz zginą.
-Thor... -wymruczał cicho Loki.
Blond-włosy książę natychmiast chwycił za miecz, mimo to, iż
bał się tak samo jak pozostali. Po chwili tylko Loki pozostał bez
broni, więc wycofał się o kilka kroków. Nie chciał się
wychylać, za bardzo się bał.
-Nie bój się, Loki. Obronię Cię.
Schowaj się za mną. -Czarnowłosy posłusznie wykonał polecenie.
Przerażające, ogniste stworzenia głośno warcząc ruszyły nagle w
ich stronę.
Witam wszystkich bardzo serdecznie w
kolejnym rozdziale tej jakże porywającej i ciekawej (Hahaha, śmiech
na sali xP. ) historii. Z tej strony oczywiście wasza kochana
InsanisSs'a xD.
Chcę tylko powiedzieć, że dedykuję
ten rozdział Massie. Gdyby nie Ona, rozdział nie pojawiłby się
pewnie jeszcze przez jakieś trzy miesiące : *. Mass, proszę Cię o
kontakt na GG, lub przez zwykłą wiadomość na bloggerze. Mam pewną
bardzo ważną sprawę.
Dziękuję za uwagę. Pozdrowienia dla
wszystkich. Paaa <33
No! Z góry dziękuję za blaciskowe sceny! *.* Kiedy to czytałam, to aż mimowolnie się uśmiechałam. Szczególnie kiedy czytałam rozmowę Lokiego i Thora. Po prosto cudoo *o* <3 Jestem strasznie ciekawa tego, co wydarzy się w następnym rozdziale. Mam nadzieję, że nic im się nie stanie i wrócą cali do Asgardu. Cóż mogę dodać, czekam na nn i życzę duuużo weny : *
OdpowiedzUsuńNie, każdy wróci w czterech kawałkach... no... Thor w jakiś dwudziestu pięciu. xDDD
UsuńHaha, bardzooo śmieszne ! XD
UsuńBardzo, bardzo <3 xD
UsuńWitam witam jestem nowa i obiecuje że będe stałą czytelniczką :D blog świetny tylko mam jedną uwage/pytanie czy żoną Odyna nie była Frigg?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Rox
Tak, była, ale jeśli Ci to nie przeszkadza, zmieniłam trochę niektóre imiona :))
Usuńspokojnie nie będę się narzucać :)) Mam pytanko : czy masz jakiś określony czas co ile wstawiasz rozdziały?
UsuńOd pewnego czasu takim moim minimum będzie jedna notka tygodniowo. Jeśli wyrobię się szybciej z weną i czasem, może pojawić się ich więcej. <3
UsuńPo przeczytaniu tej notki wprost ogłaszam, iż z wielką chęcią będę czytać tego bloga. Żałuję tylko, że zajrzałam tu tak późno. Żaden śmiech na sali, bo teraz rzadko kto potrafi zabrać się do pisania i wywalić jakieś pisemne arcydzieło. Także jestem pełna podziwu, że masz jeszcze tyle weny w sobie. Opowiadanie prześwietne. Żadnych błędów się nie dopatrzyłam, a nawet gdyby się pojawiły jakieś literówki, czy orty, to nic. Grunt, by tekst był spójny i logiczny (czego ja czasami się nie trzymałam w swoich opowiadaniach, czytając je niedawno ponownie). Nie czytałam notek wcześniej, więc trochę zdziwił mnie fakt, że Amora wykazała się tutaj szlachetnością (czyżby przeszła na dobrą stronę mocy?). Ujęła mnie bardzo wyprawa po miecz Surtura i relacje między Thorem a Lokim. Swoją drogą - perfekcyjnie wczuwasz się w osobę Thora, naprawdę dobrze nim "sterujesz" i opisując krok po kroku jego czyny, widać, że do maksimum wykorzystujesz jego cechy - dobroduszność, waleczność, honorowość. To chyba najmocniejsza strona w Twoich opowiadaniach. Generalnie jest w porządku. Pozostaje czekać na ciąg dalszy. (Jeśli znajdę czas, to nadrobię wcześniejsze rozdziały) Trzymaj się i powodzenia w dalszym pisaniu. Don't give up! :3
OdpowiedzUsuńO jeeej. Dziękuję, Gwiazdeczko :D. Nie spodziewałam się po Tobie tak pozytywnego komentarza. Jestem Ci naprawdę wdzięczna. Dziękuję Wam wszystkim ! Kocham Was ! Dzięki Wam wszystkim mam jeszcze więcej ochoty na pisanie i rozdział na pewno szybko się pojawi !
Usuń<333
Witaj,
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł na opowiadanie, zaciekawiłaś mnie :)
Jedyne co mi nie pasuje to Amora i jej zainteresowanie Lokim(dla mnie jedyną właściwą kobietą dla naszego Psotnika jest Sigyn )Pisz dalej i chciałam się zapytać czy przewidujesz opcję pojawienia się Sigyn w twojej historii? Życzę duuużo weny :)
pozdrawiam
Moni :)
Bardzo dziękuję za pozytywną opinię i w ogóle jakiś komentarz. :))
UsuńA w sprawie Sigyn, Amory i Lokiego zapraszam na GG... Bardzo chętnie zdradzę odrobinę szczegółów co do dalszej historii :*.
Czy podziałało to zaklęcie, które użyła Amora? Czy Thor, Loki i Waleczna Trójka wyjdą z tego cało?? Pisz szybko następny rozdział! Nie mogę się doczekać!!
OdpowiedzUsuńNie mogąca się doczekać Massie
Hej, hej, spokojnie :D. Nie napalaj się tak. Zdradzę, że zdecydowałam się nie posiekać ich na drobnw kawałeczki. Xd
Usuń